Zabrnęłam w strefę disco z siostrami Godlewskimi
Miał być post o podkładzie, ale... zabrnęłam na skraj internetów.
I zatrybiło.
Słuchajcie,
Dlaczego kobiety same sobie strzelają w stopy i uprzedmiotowiają siebie same? Traktują siebie i postrzegają w kategorii przedmiotu, rzeczy do wzięcia?
A potem się dziwią, damy i panny, że zupełnie randomowy koleś w autobusie nie czai się zbytnio, by złapać za tyłek w tłumie.
Złapałam się ostatnio na tym, że mocno kategoryzujemy i przyklejamy łatki. Tak nas nauczono - na pewno pisałam to niejednokrotnie. W kontekście kobiet, a dla przypomnienia, zasilam tą śliczną płeć, nie dziwią złośliwości typu: Masz zły nastrój? Na pewno masz okres! Albo taka wersja mniej ogładzona: Jesteś niedo...., brakuje ci seksu.
Tak się nad tym zastanawiam i dochodzę do wniosku, że tak bardzo mamy wrytą społecznie seksualizację kobiet, że nie reagujemy na takie teksty. Nie oburzają nas, a powinny do cholery! Bo o ile zgodzić się można, że satysfakcjonujące życie prywatne przekłada się na zadowolenia z życia w ogóle, o tyle stawianie znaku równości między satysfakcją seksualną a racjonalnym myśleniem, postrzeganiem, samodzielnym podejmowaniem decyzji... No hej, tak nie można!
Niech mi no tylko ktoś napisze, że nie warto próbować reagować na uprzedmiotowianie kobiet, że to nie ma sensu, że nie warto. Warto! Warto próbować zmieniać rzeczywistość, która nam nie odpowiada. Aż czekam na jakiś tekst o tym, że jestem feministką, albo że mój feminizm się kończy tam, gdzie trzeba wnieść pralkę na któreś piętro, bla bla bla. O dziwo chyba więcej znam kobiet niż mężczyzn, które nie kryją się wcale z tym, że przypisują cyklowi miesięcznemu innych kobiet ich zachowanie, decyzje i wybory życiowe. Czy to nie jest straszne?
Taka refleksja mnie naszła po natrafieniu na teledysk sióstr Godlewskich. Co się zobaczy, to się nie odzobaczy - żeby nie było, że nie ostrzegałam! Świecenie gołymi tyłkami dla fejmu i klikalności zdecydowanie zadziałała.
Tekst bardzo chwytny, mało ambitny, co zresztą wpisane jest w styl muzyki disco. Uderzyło mnie śpiewanie przez te dziewczyny, że mężczyzna "chce je mieć". To upadlające, serio. Mieć to ja mogę gumę kulkę, lody na patyku, albo torebkę Korsa. Z człowiekiem na ogół chce się być, nawet jeśli to tylko przygoda.
Nie dajmy sobie wmówić, że można nas mieć. Nie jesteśmy rzeczą, którą można rzucić w kąt, gdy się znudzimy.
Kto by pomyślał, że teledysk może nasuwać tyle życiowych refleksji ;)
Brak komentarzy: