Weekendowe lenistwo
Życie w dobie internetów to wcale nie taka prosta sprawa.
Nie można sobie na ten przykład pójść do pierwszej lepszej Grażyny- fryzjerki. No nie można, bo jeszcze zrobi siano na włosach, albo fryzurę na garnek i wstyd będzie się ludziom pokazywać.
Albo nie można kupić samochodu od pierwszego lepszego Mirka z ogłoszenia. Bo Mirki to obrotne chłopaki. Szerszenia stan igła chcą ci sprzedać za wszelką cenę. Nie grzeszą też znajomością ortografii i interpunkcji. No ale wiadomo: nie każdy musi by humanista. Nie każdy jest mną i nie każdy zwraca uwagę na język mówiony i pisany.
Przez ten powszechny dostęp do sieci mamy możliwość porównywania ofert, czytania wielu opinii i dokonywania przemyślanych wyborów. No- chyba że wszystkie pozytywne opinie piszą sobie sami usługodawcy, to wtedy trochę słabo.

Mam weekend i to taki na totalnego lenia. Wstałam sobie, nieskromnie powiem, o 13. Tak, o 13. Wszystko przez serial Seven Seconds, który pochłonął mnie całkowicie i chłonęłam każdy kolejny odcinek, aż spostrzegłam, że jest prawie 3 w nocy. Dawno mnie tak serial nie urządził, żebym nie mogła się od niego oderwać.
Zrobiłam sobie mini- spa, za co mocno podziękuje mi moja skóra i włosy. O pielęgnacji za kilka dni będzie nowy post, a w nim perełka wśród maseczek.
Dusza też raczej pozostanie uradowana, choć po prawdzie nie lubię weekendów spędzanych samotnie.
Miałam pójść na siłownię, ale postanowiłam wcześniej przewietrzyć nieco szafy. Od dawna mówiłam sobie, że przejrzę swoje ubranka, a tego czego nie noszę, postaram się pozbyć. Wystawić na Allegro czy innego olx-a. Sprzedać za grosze - bo nie można tutaj mówić o zwrocie poniesionego kosztu zakupu. A nuż komuś się spodoba i przyda?
Takim o to sposobem siedzę między ubraniami, zastanawiam się, czy sukienka w której byłam na weselu 4 lata temu, a w którą aktualnie nie wchodzę - będzie mi jeszcze potrzebna? Wszak codziennie myślę sobie, że wrócę do mniejszych gabarytów. Wrócę? Nie wrócę? Porządek być musi;)
Weekend umila mi zdecydowanie Jimmy Sax. Polecam posłuchać. Szczególnie przypadł mi do gustu utwór No man no cry.
A jak wy spędzacie weekend? Aktywnie czy leniwie?
Brak komentarzy: