Maski w płachcie
W pielęgnacji ważna jest dla mnie kompleksowość i systematyczność. Nie zawsze chce mi się mieszać glinki. Wtedy sięgam chętnie po maski w płachcie. W dzisiejszym poście przegląd kilku stosowanych ostatnio masek.
Mediheal DRESS CODE VIOLET maska karnawałowa tonizująco-regenerująca to miły dla mojej skóry produkt. Łatwa aplikacja w koreańska maska zawiera wyciąg z borówki, sok z aloesu, wyciąg z owocu acai, ekstrakt z jagód camu camu, wyciąg z owoców granatu, sok z aloesu i kolagen. Nie spowodowała podrażnienia ani dyskomfortu. Jej zadaniem było rozjaśnienie cery i jej tonizowanie. Po jednym użyciu ciężko mi mówić o spektakularnych efektach - myślę, że potrzeba przynajmniej kilku zastosowań, by móc ocenić właściwe działanie rekomendowane prze producenta tego kosmetyku. Po takiej jednorazowej przygodzie to co ja zauważyłam, to uspokojenie cery. Buzia, szyja i dekolt były nawilżone, a cera wyraźnie wygładzona. Żałuję troszkę, że miałam tylko jedną sztukę tej maski.
Mediheal DRESS CODE VIOLET maska karnawałowa tonizująco-regenerująca to miły dla mojej skóry produkt. Łatwa aplikacja w koreańska maska zawiera wyciąg z borówki, sok z aloesu, wyciąg z owocu acai, ekstrakt z jagód camu camu, wyciąg z owoców granatu, sok z aloesu i kolagen. Nie spowodowała podrażnienia ani dyskomfortu. Jej zadaniem było rozjaśnienie cery i jej tonizowanie. Po jednym użyciu ciężko mi mówić o spektakularnych efektach - myślę, że potrzeba przynajmniej kilku zastosowań, by móc ocenić właściwe działanie rekomendowane prze producenta tego kosmetyku. Po takiej jednorazowej przygodzie to co ja zauważyłam, to uspokojenie cery. Buzia, szyja i dekolt były nawilżone, a cera wyraźnie wygładzona. Żałuję troszkę, że miałam tylko jedną sztukę tej maski.
A'pieu Strawberry Milk one pack, czyli mleczna truskawka pachnie jak shake na bazie mleka i truskawek. Płachta nie przesuwa się na buzi, jest wystarczająco nasączona dobroczynnymi składnikami - dzięki temu można z nią nawet chodzić i nic nie płynie po twarzy. Po zdjęciu maski buzia nie była ani zaczerwieniona, ani podrażniona. Resztę kosmetyku wklepałam w buzię i dopiero po jakimś czasie popsikałam wodą różaną.
Mediheal Czarna Maska nawilżająco-wybielająca W.H.P. E.X. to kolejna maska w płachcie, którą miałam okazję stosować w sierpniu. Dzięki zawartości niacyny, ekstraktowi z jagód acai i arbutynie maska ma działanie lekko tonizujące skórę. Buzia nie szczypała, nie piekła. Nie zauważyłam wybielenia, ale to dość oczywiste - nie oczekuję po jednorazowym użyciu maski jakiegoś spektakularnego efektu tym bardziej, jeśli jest to maska, której zadaniem jest cokolwiek więcej poza oczyszczeniem lub nawilżeniem buzi.
Ogromnym plusem masek w płachcie jest łatwość aplikowania na twarz. Proces zmywania maski również jest banalny - wystarczy ją zdjąć z twarzy, resztę kosmetyku wklepać i gotowe. Bardzo dobrze zatem sprawdzi się w podróży, gdy nie chcemy rezygnować z tego elementu pielęgnacji. Jako minus mogłabym uznać cenę, która jest stosunkowo wysoka w porównaniu do maseczek w formie glinek czy gotowych past. Niemniej jednak cena jest też podyktowana wygodą stosowania, więc każdy sam musi sobie odpowiedzieć, jaką wartość ma cena maski do sposobu jej aplikacji. Poza tym, aby mówić o zauważalnym efekcie - lub jego braku - takich masek trzeba użyć kilka, jeśli nie kilkanaście, a to również przekłada się na wydane pieniążki. Średnia cena 1 maseczki w płachcie to wydatek od 5 do 15 zł. Cena 1 gotowej maseczki w formie żelowej, kremowej lub w paście zaczyna się już od 2-3 zł. Ceny samych glinek to też wydatek ok 5-10 zł za opakowanie 100 gram, które starcza na kilka miesięcy stosowania. Przy takim zestawieniu cen i założeniu, że po ok 10-ciu zabiegach maseczkowania rezultaty są widoczne gołym okiem - w przypadku maski w płachcie taka kuracja kosztuje nas minimum 50 zł. Dla porównania koszt glinki do przygotowania samodzielnie maski zamknie się w koszcie jej zakupu, czyli 5 zł. Przykład takiej glinki czarnej, którą zresztą sama stosuję od dłuższego czasu poniżej.
Ogromnym plusem masek w płachcie jest łatwość aplikowania na twarz. Proces zmywania maski również jest banalny - wystarczy ją zdjąć z twarzy, resztę kosmetyku wklepać i gotowe. Bardzo dobrze zatem sprawdzi się w podróży, gdy nie chcemy rezygnować z tego elementu pielęgnacji. Jako minus mogłabym uznać cenę, która jest stosunkowo wysoka w porównaniu do maseczek w formie glinek czy gotowych past. Niemniej jednak cena jest też podyktowana wygodą stosowania, więc każdy sam musi sobie odpowiedzieć, jaką wartość ma cena maski do sposobu jej aplikacji. Poza tym, aby mówić o zauważalnym efekcie - lub jego braku - takich masek trzeba użyć kilka, jeśli nie kilkanaście, a to również przekłada się na wydane pieniążki. Średnia cena 1 maseczki w płachcie to wydatek od 5 do 15 zł. Cena 1 gotowej maseczki w formie żelowej, kremowej lub w paście zaczyna się już od 2-3 zł. Ceny samych glinek to też wydatek ok 5-10 zł za opakowanie 100 gram, które starcza na kilka miesięcy stosowania. Przy takim zestawieniu cen i założeniu, że po ok 10-ciu zabiegach maseczkowania rezultaty są widoczne gołym okiem - w przypadku maski w płachcie taka kuracja kosztuje nas minimum 50 zł. Dla porównania koszt glinki do przygotowania samodzielnie maski zamknie się w koszcie jej zakupu, czyli 5 zł. Przykład takiej glinki czarnej, którą zresztą sama stosuję od dłuższego czasu poniżej.
![]() |
4,77 zł - sklep Lawendowa Szafa |
Stosowałam ostatnio gotową maseczkę na bazie glinki i jestem mile zaskoczona drogeryjnym produktem. Mowa tu o maseczce Dermaglin #Gwiżdż na pryszcz. To produkt o prostym składzie z glinką kambryjską, olejem konopnym i olejem kokosowym na czele. Szybko zasycha na buzi, dlatego psikałam się hydrolatem, by nie wyschła na skorupkę trudną do zmycia. Po usunięciu maseczki buzia była oczyszczona, gładka i matowa. Pojemność tej maseczki na plus! 20 gram w saszetce wystarczało na maseczkowe spa dla dwóch osób :)
Dla mnie maski w płachcie stanowią miły dodatek do pielęgnacji. Bardzo lubię klasyczne glinki mieszane z hydrolatami, po których stosowaniu regularnie widzę naprawdę dużą różnicę w kondycji cery. Może to też kwestia tego, że proste maski an bazie glinek, szczególnie robione samodzielnie, nie są przekombinowane i ich działanie opiera się głównie na właściwościach stosowanej glinki.
Stosujecie maseczki w płachcie? Jakie jest wasze zdanie na temat ich działania?
Brak komentarzy: