Mietifaktura prezentuje: Kavocado!

01 marca
Nie pamiętam, kiedy ostatnio na blogu był jakiś przepis kosmetyczny. Chyba w zeszłym roku? Poprawcie mnie jeśli się mylę!



Tym razem ukręciłam sobie tłusty krem pod oczy. Ale nie byle jaki krem! Oto Kavocado
Kavocado to tłuścioch, który dba o delikatną skórę pod moimi oczami. A wiedzieć o oczach matki musicie, że są mocno zmęczone niekiedy. Turbo powera poprawiającego mikrokrążenie w tej strefie twarzy zapewnił mi dodatek maceratu z morszczynu pęcherzykowatego. Krem stworzony na bazie najwyższej jakości składników. Bazą kremu jest surowe masło shea. O brak zmarszczek zadbałam dodając do kremu naturalny macerat z zielonej kawy, który bogaty w fitosterole i antyoksydanty opóźnia proces starzenia. Olej organiczny z avocado to istne bogactwo witamin. Doskonale penetruje do głębszych warstw skóry, silnie ją nawilżając i odżywiając. Dodatek witaminy E wyśmienicie konserwuje kosmetyk, by posłużył mi długo. 

Receptura Kavocado:

- 12,5 g masła shea surowego
- 15 kropli organicznego oleju avocado
- 10 kropli witaminy E
- 10 kropli naturalnego maceratu z zielonej kawy
- 8 kropli maceratu z morszczynu pęcherzykowatego


Wszystkie składniki połączyłam poprzez rozpuszczenie masła shea i energiczne wymieszanie.  Gdzieś tutaj zobaczycie zdjęcie przed rozpuszczeniem masła shea i bezpośrednio po wymieszaniu całości. Przelałam moją miksturę do wyparzonego słoiczka kosmetycznego o pojemności 15 ml.


Kavocado jest kremikiem tłustym. Wchłonie się całkowicie, ale potrzebuje do tego sporo czasu (czytaj: całe wieki), w praktyce wychodzi ok. 3-4 godzin. Nie przeszkadza mi to, bo ostatnio nie maluję się zbyt często. Stosowałam ten krem pod makijaż i nic nie zjeżdżało - mój kosmetyk dobrze współpracował z podkładem, korektorem oraz pudrem. Może nieco zbierać się w zmarszczkach, ale to też kwestia aplikacji i czasu między aplikacją kremu, a pozostałych produktów do makijażu.

Czasem nakładam Kavocado na całą buzię na noc i przyjemnie nawilżona pozostaje do następnego poranka :)

Formułę można zmienić na nieco bardziej puszystą, poprzez zmiksowanie kremu. Jak to zrobić? Nic prostszego: świeżo przygotowany krem schładzamy ok. 10 minut, a potem miksujemy wyparzoną końcówką blendera. Następną porcję być może tak właśnie przygotuję, choć prawdę mówiąc na 15 ml kremu nie warto odpalać blendera :)

Zachęcam mocno do eksperymentowania z półproduktami kosmetycznymi i czarowania z nich wspaniałych kosmetyków. To niesamowita frajda i satysfakcja :)


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.