Ogromne czerwcowe denko

02 lipca
Czerwiec był miesiącem szalonym pod kątem zużyć kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Udało mi się przetestować kilka kremów, hydrolat, olej oraz macerat. Do ciała również coś się znalazło. Zapraszam na podsumowanie aż 10 kosmetyków pełnowymiarowych oraz próbeczki, które w minionym miesiącu zostały zużyte!



Postawiłam sobie za cel, by zmniejszyć nieco moją kolekcję próbek. Nie jest tego jakoś szalenie dużo, ale pomyślałam, że mogę jeszcze tę ilość zredukować. Pierwszym wyborem był krem na dzień anti-aging z opuncją figową oraz aloesem od Ava Laboratorium. Krem ma wiele składników pochodzących z upraw ekologicznych. Jego zadaniem było intensywne nawilżenie skóry. Lubię mieć tak wypielęgnowaną skórę, niemniej jednak ten kremik nie okazał się być dla mnie. Skóra bardzo się błyszczała i była długo lepka po aplikacji. Przyjemnie pachniał.

Kolejnym kremem również tej samej marki był krem wybielający na dzień z filtrem SPF 15 z serii White Skin. Przyjemna gładka formuła, szybko wchłaniająca się. Nie zostawiał tłustego filmu. Krem jest w odcieniu lekko beżowym i być może to tylko takie złudzenie optyczne, ale odniosłam wrażenie, że ujednolicał koloryt cery. Również bardzo ładnie pachniał. Mocno zastanawiam się nad zakupem pełnowymiarowego opakowania!

Z kremem do twarzy z olejem z konopii marki INDIA kompletnie nie było mi po drodze. Zapachowo średniaczek, który miał nawilżać, odżywiać, regenerować i wygładzać zmarszczki. Słabo się wchłaniał i do jego główna wada na mojej cerze.

Nawilżający krem do twarzy Eo Laboratorie (ECOLAB) - Day Facial Serum też nie sprawdził się u mnie. Naprawdę dobrze nawilżał, ale z moją cerą się nie polubił: tworzył na skórze film, przez który każdy produkt nałożony nań rolował się. 

Z innych pielęgnacyjnych kosmetyków do denka wskoczył właśnie hydrolat z drzewa herbacianego Zrób Sobie Krem. To moje ostatnie zakupy w tym sklepie, właśnie przez ten produkt. Hydrolat otrzymałam w zaklejonym obrzydliwie opakowaniu z atomizerem. Sam hydrolat bardzo śmierdział, co mnie dziwi - może był zepsuty? Po kilku próbach zastosowania go solo na twarz dałam sobie spokój - wywoływał podrażnienia. Zużyłam go do maseczek - bo wtedy nie podrażniał, a także jako podkład pod olejowanie włosów. Za to hydrolat jałowcowy z jagód to mój ulubieniec. Specyficznie pachnie i ta nuta zapachowa nie każdej osobie przypadnie do gustu.

Olej z orzechów makadamia od Venus był stałym gościem w mojej pielęgnacji przez ostatnie miesiące. Stosowałam go głównie do twarzy na noc. Sporadycznie używałam do olejowania włosów i tutaj również nie mam mu nic do zarzucenia. Fajnie, że taka marka jak Venus poszła w stronę półproduktów kosmetycznych. Dzięki temu my konsumenci mamy większy wybór kosmetyków.

Macerat z morszczynu pęcherzykowatego ze Zrób Sobie Krem byłby zużyty dużo dużo później, gdyby nie...upływająca data przydatności. To smutne, bo zamówiłam go w styczniu lub lutym, a otrzymałam produkt ważny do końca maja. Półprodukt posłużył mi do przygotowania mojego kremu pod oczy - Kavocado. Ze względu na swoje właściwości ujędrniające i antycellulitowe stosowałam go solo do masażu ud. Olej z avocado zużyłam przede wszystkim do pielęgnacji cery, był dodatkiem do kremu pod oczy, a także maseczek.


W pielęgnacji ciała pod prysznic fajnie sprawdził żel i płyn do kąpieli dla dzieci Palmolive, który stosowałam ja - osoba dorosła. Borówka jest za mała na takie produkty ;) Duża pojemność (750 ml), przyjemny migdałowy zapach. No i opakowanie z pompką. Wydajność super - miałam go od kwietnia, zużyłam na początku czerwca. Uwielbiam!

Nie sprawdził się za to kremowy żel pod prysznic Fa Acai Berry Yoghurt. Ładny zapach to trochę za mało by polecić produkt, którego butla o pojemności 750 ml starczyła mi na...3 tygodnie. Znam mnóstwo kosmetyków dużo tańszych o lepszej wydajności, a chociażby wspomniany wyżej Palmolive o tej samej pojemności, który stosowałam dwa razy dziennie przez prawie 3 miesiące.

Do denka trafiła również maska do ciała kamczatska gorąca Bania Agafii. Dużo czasu zajęło mi zużycie tego produktu, co klasycznie wynikło po pierwsze z ciąży, na czas której odstawiłam tego typu produkty rozgrzewające, a po drugie ze stosowania innych kosmetyków. Maska z borowiną kamczatską, pieprzem dzikim, mącznicą lekarską i pięciornikiem krzewiastym podniosła odczuwalnie elastyczność skóry w obszarach stosowania produktu. Gęsta struktura maski najbardziej optymalnie u mnie aplikowana była na suchą skórę pod prysznicem. To ważne, że skóra była sucha - dzięki temu produkt nie uciekał i nie ślizgał się. Maska zastyga i jaśnieje, dość dobrze zmywało się ją z ciała, choć w miejscach obfitszej aplikacji warto się przyłożyć do zmywania produktu, by nie okazało się, że zostały nam rdzawo-czerwone miejsca z maseczką na udach :) Chętnie znajdę podobny produkt z repertuaru Agafii o podobnym działaniu.

Również dedykowany dzieciom produkt, który stosowałam wyłącznie ja to oliwka pielęgnacyjna dla dzieci i niemowląt Ziajka marki ZIAJA. Moje dziecko po aplikacji oliwki wyglądało jak mała truskawka. Dość szybko odkryliśmy, że to właśnie oliwka jest sprawcą całego zamieszania. Mnie produkt nie uczulił. Stosowałam bezpośrednio po wieczornym prysznicu. Średnio wydajna oliwka.

Zużyłam również pachnącą chusteczkę z wodą toaletową My Green Summer od Yves Rocher. Zapach przyjemny, soczysty. Nuty zapachowe bobu tonka, bergamotka, mięta, cytryna i limonka.


Keratynowa maska do włosów regeneracja i gładkość od Cafe Mimi to świetny i tani produkt o doskonałej wydajności. W składzie na drugim miejscu po wodzie jest olejek z amli, nieco dalej zaś ekstrakt z oczaru wirginijskiego. Włosy po aplikacji były sypkie, gładkie, wypielęgnowane. Maska zamknięta w saszetce z wygodnym otwarciem.

Dwufazowy eliksir od L'Oreal czyli ekspresowa odżywka pielęgnacyjna to kolejny produkt od L'Oreal do włosów, który służył moim kosmykom. Ta wersja to opcja niebieska dedykowana włosom pozbawionym gęstości. Stosowałam głównie po myciu, gdy nie nakładałam żadnej odżywki lub stosowałam taką, która niewiele moim włosom robiła. Bardzo dobrze tolerowana przez moje włosy, dodawała im blasku i tradycyjnie już - ułatwiała rozczesywanie.

Do codziennej kąpieli Borówki naprzemiennie z krochmalem stosowałam Oillan płyn do mycia i kąpieli 2w1 dla skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. Przyzwoicie się pienił, nie szczypał oczu i nie podrażnił. Nie jest perfumowany. Mam kolejne opakowanie tego produktu i chętnie sięgamy po niego w wieczornej rutynie.

Jak widzicie - czerwiec był bardzo obfity w zużycia kosmetyczne. Nie ma tutaj kolorówki, bo nic nie udało mi się zdenkować - to pewnie wina tych upałów, podczas których jedynym makijażem były piegi, które pokazały się po wyjściu na słońce ;)





Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.