Trening i odżywianie #21
Dobrze jest wrócić do tej serii postów!
Październik rozpoczęłam z przytupem! Zakończywszy już etap edukacji, który mierził moją duszę i portfel, postanowiłam wypełnić tą lukę czymś pożytecznym. Mogłam do ćwiczeń wrócić już dawno temu, ale robiłam to okazjonalnie. Wstyd byłoby zatem nie ruszyć dupki i nie wrócić do ćwiczeń. Dziś podsumowanie pierwszego miesiąca z ćwiczeniami :)
Poniżej ulubione katowane przeze mnie ćwiczenia:
- wznosy nogi ugiętej w klęku
- wznosy nogi w klęku bokiem (tzw. fire hydrant, czyli siusiający pieseł :D)
- unoszenie bioder w leżeniu na plecach
- wznosy w leżeniu na boku
- przysiady
- wykroki i zakroki.
Oczywiście nie obyło się bez przygód w postaci małej kontuzji. Nie polecam - szczególnie przy małym dziecku, gdzie trzeba być sprawnym i gibkim, a u mnie z ta gibkością było przez jakiś czas na bakier.
Nie liczę na jakieś spektakularne efekty i nie wyznaczam sobie jakiegoś specjalnego celu. Nie chcę, by aktywność fizyczna była krokiem ku czemuś, a znów stała się celem samym w sobie ;)
Trening
W ćwiczeniach postawiłam przede wszystkim na dolne partie ciała, czyli pośladki i uda. Przede wszystkim postawiłam na różnorodność i staram się robić maksymalnie różne ćwiczenia. Nie układam sobie swojego "treningu" na ileś serii. Dla mnie jest to komfortowe, a dupka po ćwiczeniach pali i dla mnie taki dobór ćwiczeń jest optymalny. Każde ćwiczenie wykonuję w ilości 15-20 powtórzeń w dwóch seriach na każdą nogę. Tyle mi wystarczy :) Na początek rzecz jasna rozgrzewka, a potem krótkie rozciąganie. Raz poćwiczyłam bez rozgrzewki i zdążyłam sobie naciągnąć mięsień pachwinowy i dziękuję - więcej bez rozgrzewki nie ćwiczę!Poniżej ulubione katowane przeze mnie ćwiczenia:
- wznosy nogi ugiętej w klęku
- wznosy nogi w klęku bokiem (tzw. fire hydrant, czyli siusiający pieseł :D)
- unoszenie bioder w leżeniu na plecach
- wznosy w leżeniu na boku
- przysiady
- wykroki i zakroki.
Oczywiście nie obyło się bez przygód w postaci małej kontuzji. Nie polecam - szczególnie przy małym dziecku, gdzie trzeba być sprawnym i gibkim, a u mnie z ta gibkością było przez jakiś czas na bakier.
Odżywianie
W kwestii odżywiania zmieniło się tyle, że ograniczyłam...ciastki. Wiecie: miałam takie jedne, bezpieczne ciastki. Były wolne od mleka i soi. Były też smaczne. Więc pozwalałam sobie na te ciastki. Aż za często lądowały pod ręką, choć tłumaczyłam to sobie tym, że poza nimi nie jem nic niezdrowego. Ale przyszedł ten dzień, w którym powiedziałam sobie "dość ciastków".Nie liczę na jakieś spektakularne efekty i nie wyznaczam sobie jakiegoś specjalnego celu. Nie chcę, by aktywność fizyczna była krokiem ku czemuś, a znów stała się celem samym w sobie ;)