Prawda, cała prawda i tylko prawda...czy serum za 245 zł robi robotę?

06 czerwca

Właśnie udało mi się skończyć Truth Serum od Ole Henriksen. To kolejny odhaczony kosmetyk do sprawdzenia w tym roku z mojej kosmetycznej listy.

Czy warto zapłacić za ten aż 245 zł? Sprawdziłam to na sobie! 



Na początek zacytujmy, co można przeczytać o kosmetyku, dostępnym stacjonarnie i online w Sephorze. Serum stanowiło część zestawu Let's Get Luminous, wraz z żel-kremem do twarzy i rozświetlającym kremem pod oczy w cenie 209 zł. Serum w zestawie jest w pojemności 15 ml. Lubię takie zestawy kosmetyków i mniejsze formaty - są takie akurat do przetestowania kosmetyku i zadecydowania, czy warto sięgnąć po większą pojemność. 

Pełnowymiarowe opakowanie serum to buteleczka 30 ml za 245 złotych.

Beztłuszczowe serum z witaminą C i kolagenem, które rozświetla, ujędrnia i nawilża skórę - zapewnia całodniowe nawilżenie.

Serum zawiera ustabilizowaną pochodną witaminy C oraz ekstrakt z pomarańczy, które rozświetlają cerę i walczą z oznakami starzenia się skóry. Ponadto zawartość kwasu hialuronowego zapewnia skórze całodniowe nawilżenie, a sok z aloes łagodzi podrażnienia i wzmacnia skórę twarzy.

Serum jest idealne dla przesuszonej, zmęczonej skóry.


Dodajmy do tego jeszcze skład kosmetyku:

Water, Sodium Ascorbyl Phosphate, Calcium Ascorbate, Sorbitol, Glycerin, Tocopheryl Acetate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Euphrasia Officinalis Extract, Rosa Canina Fruit Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Seed Extract, Oleth-20, Hydroxyethylcellulose, PEG-12 Dimethicone, Benzophenone-4, Sodium Hyaluronate, Thioctic Acid, Phenoxyethanol, Citric Acid, Caprylyl Glycol, Hexylene Glycol, Limonene, Linalool, Citral, Fragrance, Yellow 6.


Serum zamknięte w szklanej butelce z atomizerem. Atomizer fajny, dobrze dozujący, choć przy wykańczaniu kosmetyku nieco opornie szło dawkowanie serum i koniec końców odkręcałam butelkę i wylewałam kilka kropli produktu na dłoń. Jedna pompka z powodzeniem wystarcza na całą twarz i szyję. Serum jest rzeczywiście beztłuszczowe, nie pozostawia skóry lepiącej się. Wchłania się u mnie praktycznie do matu. Ten mat utrzymuje się kilka godzin. Po całym dniu noszenia kremu solo cera się i tak wyświeca.

Niestety nie zauważyłam ani rozświetlenia twarzy, ani wzrostu nawilżenia. Ładnie współpracował z pozostałymi kosmetykami do pielęgnacji. Ot takie serum do twarzy. Nienachalny zapach, ale działanie nawet jeśli było, to nie było na tyle spektakularne, bym z dnia na dzień, z aplikacji na aplikację zauważyła zmiany. 



Mam porównanie serum z wit. C od Liqpharm, gdzie formuła kosmetyku jest nieco inna i być może moje doświadczenie (bardzo dobre zresztą) z kosmetykiem polskiej marki wpłynęło znacząco na moje oczekiwania względem Truth Serum Ole Henriksen. 

Moja ocena jest taka, że jeśli szukacie lekkiego serum, które się ładnie wchłania, a cena 245 zł za buteleczkę nie jest zaporowa, to można brać w ciemno. Tyle, że ja nie zauważyłam rozświetlenia i ujędrnienia. W serum od Liqpharm ten efekt był zauważalny. Tutaj mam wrażenie, że cera w ostatnim czasie mi się pogorszyła i nie do końca mogę ostatecznie stwierdzić, że to sprawka kosmetyków, ale wykluczyć też tego nie mogę. Potulnie więc wróciłam do serum Liq CC. 


Niedługo skończę również żel-krem do twarzy i jego recenzja również wskoczy na bloga.



Znacie kosmetyki Ole Henriksen? 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.