Denko wrzesień_21

10 listopada

 Kto publikuje zużycia miesiąca prawie dwa miesiące po czasie... ah czekajcie. JA.

Nie wiem jak do tego doszło, bo po prawdzie zdjęcia do dzisiejszego wpisu mam zrobione w październiku. Chyba czas najwyższy w blogowym życiu przyswoić sobie wielozadaniowość, z którą jestem zaprzyjaźniona na co dzień.

Tym miłym wstępem zapraszam na krótkie podsumowanie kosmetyków, które towarzyszyły mi aż do końca września. 

Zacznę od skromnej kolorówki. Przyjemnie stosowało mi się tusz Long Volume z Bell. Po kilku miesiącach zaczął się jednak kruszyć w ciągu dnia i dla mnie to był sygnał do wymiany produktu. Poza tym byłam zadowolona, czerń była czernią. Puder Wibo fixing powder to już nie wiem które, ale kolejne opakowanie tego pudru. Matuje tak jak powinien. Bardzo go lubię i sięgam regularnie. Udało mi się skończyć miniaturkę mineralnego podkładu matującego z Annabelle Minerals - tutaj odcień Beige Light. Podkłady mineralne mają ciekawą formułę i musiałam chwilę czasu poświęcić na naukę satysfakcjonującej mnie aplikacji produktu. Zdecydowanie taka miniaturka wystarcza na długo - ja zakupiłam kiedyś 3 lub 4 różne odcienie i wersje podkładu by sprawdzić formułę i kolory. Jak zejdę z zapasów klasycznych podkładów to z pewnością przejdę na lżejsze formulacje.

Fantastyczna pianka myjąca z Nacomi tym razem avocado. Te pianki czyszczą cerę genialnie, delikatnie a zarazem bardzo skutecznie. Zużyłam również płyn micelarny Soraya. Do zmywania podkładu sprawdzał się ok, natomiast przy zmywaniu makijażu oka czasami powodował szczypanie. Hydrolat lawendowy z Ecospa - kolejna butla hydrolatu ulubionej marki. Nic dodać, nic ująć. Wykończyłam też moją perełeczkę,czyli serum z vit. C z Liqpharm. O nim powstał nawet osobny post na blogu, a wiedzieć musicie, że ja polecam tylko naprawdę dobre rzeczy.  

Męski krem pod oczy Dermika zużyłam, bo mój Wybranek Serca jakoś serca nie miał do regularnej pielęgnacji swoich 'podoczu'. Nie zauważyłam jakiejś spektakularnej różnicy. 

Jeśli chodzi o SPF 50 z Cosrx to naprawdę bardzo długo się zastanawiałam nad jego kupnem. Zużycie tej tubki kremu tez mi zajęło dłuższą chwilę. To co się sprawdziło w tym kremie to stosowanie do solo na oczyszczoną i stonizowaną twarz, na której zostało wklepane serum z witaminą C. Nie wyświecał się jakoś szczególnie. Gorzej rzecz się miała przy mojej typowej pielęgnacji, czyli oczyszczanie-tonizowanie-krem do twarzy i na to dopiero SPF. Tutaj już chyba było za dużo tego wszystkiego i finalnie spf się rolował. Gorzej, że nie chciał współgrać z podkładami- w szczególności z minerałami. Podkłady klasyczne, płynne jeszcze można było  uratować. Z minerałami zawsze było najgorzej, co mnie osobiście zniechęciło do tego filtra. 

Maseczka w płachcie z hydrolatem lawendowym Dermika to miłe ukojenie cery. Prosta aplikacja, przyjemnie nawilżona, mięciutka buzia. Skończyłam również maseczkę do twarzy z Babci Agafii - ta wersja była akurat z mlekiem łosia. Ciekawy zapach, mleczna średnio gęsta konsystencja. 

Pokazuję pastę do zębów Elmex bo to pierwszy rodzaj produktu tej marki, który mi naprawdę odpowiadał. Myjąc zęby tym klasycznym pomarańczowym Elmexem miałam poczucie, że brakuje jakiegoś powiewu świeżości. Pewnie to wynika z przyzwyczajenia do innych past, mocno miętowych itd. A tutaj taka niespodzianka - wersja Sensitive Professional nie dość, że myje, to jeszcze odświeża. 

Maska glinka i kokos Anwen nie zrobiła na moich włosach nic specjalnego, może nie były mocno spuszone. Żel aloesowy z Be Beauty zużyłam w przeważającej mierze do włosów jako podkład pod oleje. Chusteczki Tuli - bardzo dobrze nawilżone, łatwo wyjmują się z opakowania - nasz wybór ostatnimi czasy. Skończyliśmy też tabletki musujące z Bodymax. Generalnie wiem, że to co jest wskazane na opakowaniu wchłania się najpewniej z 25-30%, bo to jednak witaminy syntetyczne, natomiast każda zwiększona ilość płynów dziennie jest na plus.  

Pięknie pachniał wanilią ten żel pod prysznic z Nivea, kupiony zdaje się w Action za jakieś grosze. Sól do kąpieli z Be Beauty miałam jakieś 3 lata. Odkąd mieszkamy u siebie nie mamy wanny i jakoś zużycie tego produktu szło mi bardzo wolno. Pachniał ładnie, ale czy coś robił? Ciężko ocenić. 

Prawie na końcu, ale nie na samym, wspominam o balsamie do ciała z Dermiki. Świetne wchłanianie, nawilżona, wypielęgnowana skóra. Uwielbiam.

Na koniec żel do kąpieli Myszka w paski, który mojemu dziecku wystarczał na dwie kąpiele. Dwie. Dziecięca pasta do zębów o zapachu jabłuszka była fajną alternatywą dla dziecięcego Elmexa. 


Niby dużo tych kosmetyków, bo całe pudełko, a konkretnych, dobrych kosmetyków po które sięgnę ponownie nie tak wiele. 

Czy kolejne denko pojawi się w przyzwoitym czasie? Czas pokaże ;) 


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.