Denko_listopad_grudzień_21

04 lutego

Aby tradycji stało się zadość, że na blogu pojawiają się prawie same wpisy o zużyciach kosmetycznych, tym razem również zapraszam na szybki przegląd kosmetyków, które dobiły dna w ostatnich miesiącach ubiegłego roku.



Tradycyjnie pielęgnacja wiedzie prym w zużywanych kosmetykach. Tym razem udało mi się zużyć hydrolat z krwawnika Ecospa. Ten produkt to śmierdziuszek, więc osobom wrażliwym zapachowo bym go nie poleciła. Działanie jak zwykle dla produktów od Ecospa - wspaniałe. Skończył mi się również korund od nich. Stosowałam go w bardzo małej ilości do peelingów skóry głowy. 

Odżywczy krem-maska Soraya to nieobciążający krem na noc. Używało mi się go przyjemnie i lekko. Z wielkim bólem serduszka denko zrobiło się z kremie pod oczy od Ole Henriksena. Ten produkt uważam, że robi swoją pracę - ładnie rozświetla i nawilża tą wrażliwą okolicę oka. Nie jestem jednak przekonana, czy cena do jakości jest akceptowalna - jest bowiem sporo kosmetyków znacznie tańszych, które dają podobny efekt.

Kolejne już opakowania pianki do mycia z Nacomi oraz płynu micelarnego od Garnier - oba robią doskonalą robotę, do tego są łatwo dostępne i w przyzwoitej cenie. 

Aqua shot od Soraya to hydrożel mineralny o lekkiej formule. Na wiosnę/lato/ciepłą jesień może się sprawdzić, natomiast nie jest to krem na zimę. Nie odczułam, by cera po zastosowaniu była dostatecznie nawilżona. Nie sprawdził się u mnie - posiadaczki kapryśnej cery mieszanej wrażliwej. Nie sprawdził się też u mojego męża - przy cerze normalnej w kierunku suchej. 

Kremowe serum natychmiastowo wyciszające z Dermiki z kolei bardzo polubiłam. Na zimną zimę - taką z temperaturami ostro poniżej zera - być może nie jest to najlepszy krem, ale do podstawowej pielęgnacji się nadawał idealnie. Ładnie współgrał z pozostałymi kosmetykami, nie powodował rolowania się makijażu. Na pewno do niego wrócę (mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie). 

Coś się zadziało z kolagenową maską do twarzy z cafe mimi. Generalnie była to lekka maska o dość lejącej się formule. Miałam mieszane uczucia co do niej. Niby coś robiła, ale jakby efektów nie widziałam. Przy końcówce stosowania zaczęła mnie szczypać, wobec czego pozbyłam się jej bez żalu.

W minionych miesiącach zużyłam również próbki żelu oczyszczającego do twarzy z Basiclab. Produkt o średniej gęstości, dobrze domywający buzię, nie pozostawiający uczucia ściągnięcia skóry. Do wypróbowania w wersji pełnowymiarowej.

Czekała też na mnie próbka podkładu z Golden Rose HD foundation. Oczywiście nie sprawdziłam jaki to był numer, ale odcień był dopasowany do Golden Rose Total Cover 2w1, który mam w odcieniu 105. Podkład HD ładnie zakrył niedoskonałości, nie stworzył maski na cerze. Utrzymywał się pięknie przez cały dzień. Wart do przetestowania w większej objętości, gdy już uporam się z zużyciem kosmetyków, które mam aktualnie w użyciu. 


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.