Ludzie są jak bumerangi - zawsze wracają

Wiedzieliście że teraz wszyscy zajmują się mindfulness? Wszyscy, dosłownie wszyscy jak jeden mąż zaczęli interesować się psychologią. Celebryci prowadzą warsztaty z odkrywania siebie zaledwie po przeczytaniu jednej bądź dwóch książek.  Ktoś rości sobie poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka. 

to bumerang, gdyby ktoś miał inne skojarzenia ;)


Mogłabym powiedzieć to samo czytając moje własne wywody sprzed kilku lat: że sama sobie jestem sterem, żeglarzem okrętem i końcowo - psychiatrą.

Czy wiesz że czasem jestem w takim pisarskim ciągu, że nie pamiętam co pisałam? Łapię się na tym czytając swoje własne wywody po kilku miesiącach bądź latach. Chwilami podczas lektury zakurzonych wpisów mam takie "wow". Jak to możliwe, że bardzo mądre rzeczy napisałam w tamtym czasie? Z powodzeniem mogę stwierdzić że mogłabym nie czytać już więcej poradników i mądrych książek psychologicznych tylko bezczelnie cofać się do swoich własnych postów na blogu. No dobra, trochę jednak w tym temacie żartuje. Po dobre rady warto sięgać do mądrych książek pisanych przez wykształconych kierunkowo ludzi. 


Jak tak głębiej poszperać w pamięci to stwierdzam, że mózg jest głupi bo bardzo dobrze zapamiętuje wszystkie pozytywne sytuacje przykrywając momenty przykre i niewygodne, tkliwe rozstania i powroty i ponowne rozstania bez powrotów. Czasem budzi się we mnie taka sentymentalna niunia, która co do zasady myśli pozytywnie o wszystkim co się wydarzyło w przeszłości.  Próbując rozłożyć tą tendencję na czynniki pierwsze dojrzałam do tego, że wynika po prostu z podejścia do życia.  Gdyby nie wszystko to co wydarzyło się kiedyś, nie byłabym tym kim jestem teraz, nie byłabym tu i teraz, nie pisałabym tu i teraz. Co do zasady nawet te przykre momenty ostatecznie zaowocowały czymś pozytywnym.

Czasem mnie to wszystko boli, uwiera jak ściskający żebra gorset. I to też jest ok.

Od przeszłości nie da się odciąć. Dość dużo czytam ostatnio o rozprawianiu się z nieprzepracowanymi traumami z przeszłości, sięgającymi również dzieciństwa. Niezależnie od tego, czy cofnąć się trzeba by było aż do przedszkola, czy jedynie kilka lat wstecz - co do zasady nie jest to proces przyjemny, ani też łatwy. Żeby było ciekawiej, okazuje się, że często nieświadomie ranimy siebie i swoje bieżące relacje - zarówno prywatne jak i zawodowe - przez tą nieprzerobioną, niewyleczoną traumę. Rodzice nie pokazali Ci jak odnosić się do siebie z szacunkiem i czułością? To jak chcesz być czułym, zaangażowanym partnerem? Jesteś po kilkunastoletnim związku z przemocowcem, który Cię gnoił? Jak masz czuć, że zasługujesz na więcej? Wygląda więc na to, że jak ten bumerang - porządnie, mocno rzucony, wraca do właściciela, tak ludzie wracają do przeszłości, choćby to było nie do końca świadome działanie.

Podobnie rzecz się ma z powrotem do interakcji z przeszłości. Każdy zna kogoś niepogodzonego z rozstaniem, zdradą, śmiercią. W tym ostatnim przypadku akurat nie da się wrócić, ale w pozostałych czasem ludzie podejmują próby: zejścia się lub wybaczenia. I to też jest ok. Jest ok podejmować świadomą decyzję o powrocie do związku, który się uprzednio zakończył. Jest ok wybaczyć zdradę. Jedyne, co nie wydaje się być ok, to batożyć się przez lata o sprawy, które z pozoru są już zamknięte. A jednakże wciąż i wciąż, jak ten bumerang - wielbimy wracać do przeszłości.

Może wobec tego czas i pora przyjrzeć się temu, kim jesteśmy, zacząć zrzucać warstwy i -  jak to obieranie cebuli- dostać się do wnętrza, co ścisłego centrum Nas samych?

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.