"Wypierdalaj z mojego życia panienko"
Nigdy tego nie rozumiałam.
Pewnie jeszcze parę chwil zajmie mi zrozumienie, dlaczego gdy ludziom brakuje argumentów, sięgają po słownictwo typowo rynsztokowe.
Zdanie będące początkiem tego wpisu, jest jednocześnie końcem historii. Historii o Nas - na tyle krótkiej i zagmatwanej, że nie wartej opowiadania. Poziom Jego szacunku wobec mojej osoby jest tak rażący, że aż przykry.
Rzeczywistość zmusiła mnie do zastanowienia się, dlaczego nie potrafimy się rozstawać po ludzku. Dlaczego rozstanie musi boleć? Dlaczego nie usiądziemy naprzeciw siebie jak dwoje dojrzałych emocjonalnie ludzi, nie powiemy sobie, że było Nam razem miło, ale na tym etapie chcemy to zakończyć i pójść każde swoją drogą ? Dlaczego preferujemy niehumanitarne zachowanie wobec kogoś, kto wczoraj był Nam bliski, dziś jest Nam obojętny, jutro będziemy Go nienawidzieć... Czy naprawdę potrzebujemy feerii emocji, swoistej uczuciowej sinusoidy, by funkcjonować prawidłowo?
Postawiłam krzyżyk wobec moich rzeczy osobistych, jakie ów człowiek przygarnął.
To samo dotyczy małej sumy, którą Mu pożyczyłam, gdy miał problemy finansowe.
Wnioski na przyszłość :
- Second handy istnieją i mają się dobrze, ale second chance nie ma racji bytu
- Ufać przysłowiom ludowym, czyli dobry zwyczaj, nie pożyczaj.
- Nie zagłuszać intuicji i ufać przyjaciołom.
Brak komentarzy: