Bo gdy liczy się hajs wszystko jest kwestią 'chcenia'

Bez pracy nie ma kołaczy. Przysłowie stare i tak bardzo wbite w umysł każdego z nas. Każdego, kto zarabia. Albo stara się zarobić. W dzisiejszych czasach niewiele jest mi znanych osób, które są zadowolone ze swojej pensji. Takich, którzy zarabiają dobrze i się przy tym zbytnio nie wysilą trzeba ze świecą szukać. Choć może zwyczajnie nie zabierają głosu w dyskusjach o kasie. Od roku albo dwóch widzę ten Weltschmerz albo ból dupy w sferze dobrobytu i aktywności zawodowej. Z czego to wszystko się bierze?
Rozłóżmy sobie problem na czynniki pierwsze...

Oczekiwania pracownika vs. Rzeczywistość
Jesteśmy zachłanni. Chcemy mieć w życiu dobrze i wygodnie. Pracować, ale się nie przepracować. Tutaj warto wrócić do pierwszego zdania tego posta, będącego jednocześnie starym i dobrym przysłowiem. Nie ma nic za darmo (tak tak, te wszystkie gratisy w sk;epach są wliczone w cenę produktu ), a wynagrodzenie dostaje się za wykonywanie swoich zadań, a nie za aktywność na FB w godzinach pracy. Każdy zna kogoś, kto się opierdala w pracy a dostaje tyle samo kasy co my. Każdy ma kolegę czy koleżankę-mrówkę, która sumiennie i rzetelnie podchodzi do wykonywanych obowiazków i też dostanie taką samą pensję, jak opierdalacz. Lubimy w pracy się wykazać. Chcemy być lubiani i doceniani. Łudzimy się, że nasza nadaktywność będzie miała realne przełożenie na wysokość wynagrodzenia. O my naiwni! Zależnie od tego, kto sprawuje pieczę nad naszą pracą, nasze oczekiwanie może zostać wreszcie zrealizowane, albo nie. W tym drugim przypadku zostajemy zarzuceni extra obowiązkami, które oczywiście z mistrzowską precyzją wykonamy. Za darmo. Albo za pochwałę. Tyle, że miłym słowem nie napełnisz lodówki i nie opłacisz rachunków. 

Polityka pracy okiem pracodawcy/ przełożonego
Pracodawca człowiek święty. Może mieć beznadziejne pomysły, a i tak je oklaszczemy. Może być dobry albo zły. Może być idiotą. Może być zwyczajnie ludzki i wyrozumiały. Nigdy nie wiesz na kogo trafisz. Tak jak ty czy ja prezentujemy idealną wersję siebie na rozmowie rekrutacyjnej, tak i on pragnie wyjść dobrze. Tak bardzo profesjonalnie, że aż chcesz być częścią jego zespołu. Po kilku miesiącach czy latach ujrzysz jego prawdziwe oblicze. Przestraszysz się i uciekniesz, albo stawisz mu czoło. Wiesz, którzy szefowie są najgorsi? Ci, którzy wchodzą w kompletnie nowe środowisko z rekrutacji zewnętrznej. Wchodzą do firmy i rozpieprzają cały system i zespoły. Wprowadzają zmiany bez konsultacji ze szczeblem niższym firmy, a i tak po kilku miesiącach wracaja do starych zasad/produktów/projektów z zupełnym luzem. Zerowe poczucie bycia idiotą. Biznes kręci się dzięki przewidywaniu i pracy zespołowej. Ale jak można tego oczekiwać od kogoś, dla kogo racjonalnym argumentem na wszystko jest "Bo tak chcę i tak będzie"? Żenada. Zgroza. Uciekaj, gdzie pieprz rośnie! Czasem wstrętni okazuja się ci ludzie, którzy wspinali się po szczeblach kariery. Gdy już dostąpili zaszczytu władzy i silniejszego głosu, przewraca im się w głowach i traktują wszystkich z góry. Kompletnie nie wiem, skąd się to bierze. Sama byłam kierownikiem i wyrosłam z szeregu normalnego pracownika, a nie słyszałam, żebym była zadufaną w sobie krową, niezdolną do przyjęcia racjonalnych argumentów. Może po prostu nikt nie chciał mi psuć frajdy z zarządzania :D Albo zwyczajnie taka nie byłam i nie jestem. Nie szerząc dalej prywaty... Pracodawca ma świadomość, jak pracują jego podwładni. W zasadzie w każdej branży są możliwości i narzędza rozwoju obiecujących jednostek. Jedyne, czego potrzeba to inicjatywy pracodawcy/przełożonego. I tutaj czesto mamy firewall. Nie dostajesz podwyżki albo awansu nie dlatego, że nie ma na to pieniędzy, ale dlatego, że pracodawca nie chce ci jej dać. Nie i już. Logika argumentów powala każdego. Wspominając o pracodawcach warto przypomnieć, że być może chętniej zatrudnialiby nas na stałe, gdyby podatki były mniejsze a formalności prostsze. Ale wiecie - to ich nie tłumaczy tak naprawdę :)

Kasa, kasa, kasa
Ludzie nabierają wody w usta, jak pytasz o kasę. Nie, nie żeby pożyczyć czy oddać, a o pensję i oczekiwania finansowe. Czy ludzie boją się porównań wśród kolegów na tym samym stanowisku? Czy zmieni się ich samoocenia i poziom zadowolenia z miejsca pracy, gdy będą mieli świadomość, ile są warci? 
Każdy powinien walczyć o godne zarobki. Nie w każdej branży zarobisz tyle samo, ale uważam, że warto wiedzieć jak rozkładają się zarobki w tym konkretnym zawodzie czy na stanowisku, jakie piastujesz. Trzeba się cenić. Pamiętam jedną z kilku rozmów z przełożonym o kasie i jego jasne stanowisko w sprawie braku podwyżki. Brak kasy - bardzo popularny argument odkad mamy kryzys gospodarczy. Tekst do przełknięcia, gdy wszyscy na tym samym stanowisku mają podobne pensje. Nieakceptowalny, gdy trzy na cztery osoby na wysokich stanowiskach zarabiają o 800 zł więcej. Netto więcej. Po takich rozmowach za przeproszeniem chuj cię strzela. I słusznie, bo niesprawiedliwości nie należy przytakiwać ani wchodzić w komitywę. Z tym się walczy. Tak, jak walczy się z tym, że ludzie próbują tobą sterować w miejscu pracy, nie znoszą twojej krytyki i twoich pomysłów. 

Umówmy się, nikt nikogo nie trzyma w pracy na siłę. Nie jest łatwo spontanicznie się pożegnać, bo każdy kto dostąpił zaszczytu samodzielności wie, że płynność gotówkowa jest ważna. Tak ważna, że pewne rzeczy można przełknąć i dalej bawić się w bycie pracownikiem, jakiego twój pracodawca pragnie, przeklinając w duchu dzień podpisania z nim umowy. Z drugiej jednak strony zmiany są zawsze lepszym rozwiązaniem, nawet jeśli zmniejsza się nasz portfel bo pensja jest mniejsza. Zmiana jest zawsze rozwojowa. Stanie w miejscu już niekoniecznie. Zmiana otwiera na nowe możliwości, stwarza okazję do rozwoju i np. przekwalifikowania się. Pozwala na podążanie w innym kierunku, z jednoczesnym bagażem doswiadczeń z poprzedniego miejsca pracy.  



Licząc na hajs warto mieć świadomość, że jesteśmy tyle warci, na ile sami wierzymy w swoje możliwości. Jeśli rzeczywistość nam się nie podoba zróbmy co w naszej mocy, by ją zmienić. Praca nie jest pracą marzeń? Spraw by się nią stała lub poszukaj takiej, która nią będzie. 


     Pozdrawiam
Toss

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.