Budżet osobisty, czyli krótko zwięźle i na temat o narzędziu ułatwiającym zarządzanie finansami.

źródło: komputerswiat.pl
Budżet osobisty to dla mnie narzędzie do kontroli wydatków. Żyjąc w świecie, w którym za wszystko można zapłacić plastikiem, czasem ciężko jest ogarnąć, jak szybko topnieje gotówka na koncie. Żeby nie było goło i wesoło w połowie miesiąca warto trzymać rękę na pulsie.
Swój budżet prowadzę od stycznia 2013 r., a od czerwca zeszłego roku również budżet mój i Pana Męża.
Dzięki prostemu zestawieniu przychodów i wydatków widzę:
-co generuje największe koszty,
-jakie wydatki mogłabym ograniczyć,
-kategorie wydatków do eliminacji.
-szanse oszczędzania,
-przeszkody oszczędzania,
-nie planowane wydatki.
W błędzie będzie ten, kto czytając ten wpis widzi oczami wyobraźni jak zbieram wszystkie paragony i rachunki i przetrzymuje je w zakurzonym pudełku po butach, by raz na rok zrobić z tym porządek. Nie- ja to robię na bieżąco. Wprowadzam do zestawienia określoną sumę do właściwej kategorii, a paragon ląduje w koszu. Już na początku każdego miesiąca wiem, na co mnie będzie stać przez następne 30 dni.

Jak stworzyć własny budżet osobisty?
Fanom wersji papierowej mogę polecić założenie sobie zeszytu do kontroli wydatków. Stworzyłam prostą tabelę w Excel z kategoriami wydatków oraz przychodami. Microsoft Office ma swoje szablony przeznaczone do tego celu, ja jednak ich nie używam. Warto zaplanować sobie układ w takim zestawieniu, by był przejrzysty i czytelny.

Jakie kategorie należy ująć w budżecie?
Tutaj każdy ma pole do popisu. Dobrze, gdyby to były kategorie ściśle związane z naturalnymi wydatkami - nie widzę sensu tworzenia w zestawieniu kategorii, które wiecznie będą puste.
U mnie wśród kategorii wydatków wyróżniłam:
- wydatki stałe (są to koszty, które ponosimy ja i Pan Mąż:  utrzymanie mieszkania, rachunki za internet)
- moje stałe wydatki (koszty, które ponoszę tylko ja, np. rachunek za telefon, karta miejska, czesne za studia,etc.)
- wyżywienie ( celowo nie stanowi kategorii stałej, bo zależnie od pory roku i różnych innych zmiennych, spożywamy więcej lub mniej)
- wydatki zbędne ( powinnam tę kategorię przekwalifikować na 'fast food' bo w istocie właśnie tutaj lądują wydatki związane z zakupem śmieciowego jedzonka)
- inne ( wszystkie inne wydatki, których nie da się przy szeregować do kategorii opisanych powyżej).
Jak widać, nie jest to nic skomplikowanego. Poza rozliczeniem wydatków należałoby określić budżet na ich zaspokojenie. Początkowo może być to kłopotliwe. Ciężko jest ocenić, po zaspokojeniu wszystkich wydatków stałych, ile z kwoty, która zostaje, powinniśmy przeznaczyć na jedzenie. Może jest to 50%, może 30%, a może 95% ? Po kilku miesiącach stosowania budżetu osobistego odpowiedź na to pytanie będzie dużo prostsza.

Po co marnować czas na budżet osobisty?
Poświęcanie codziennie 60 sekund swojego czasu na aktualizację danych zawartych w budżecie osobistym nie jest czasem zmarnowanym. Mając świadomość, jaka jest nasza sytuacja finansowa w danej chwili, możemy lepiej zaplanować przyszłość. Wiemy, czy stać nas na zagraniczne wakacje. Zauważamy, jakie wydatki pochłaniają lwią część naszych pensji. Widzimy, bądź nie, realne możliwości oszczędzania przy ograniczeniu zbędnych wydatków. W oparciu o swoją sytuację finansową wynikającą z analizy budżetu możemy też podjąć decyzję o uzyskaniu podwyżki, bądź zmianie pracy. Lepiej poświęcić 60 sekund na swój budżet, niż 60 minut w banku tłumacząc się z niespłaconego limitu na karcie kredytowej.

1 komentarz:

Obsługiwane przez usługę Blogger.