Księdza sposób na sterowanie ludźmi.

Na wstępie zaznaczę, że nie jest to żaden hejt księży.
Post będzie długi i jeśli ktoś nie ma ochoty czytać wywodów o kultach sławionych przez część duchowieństwa - upraszam o nie czytanie (żeby nie było, że nie ostrzegałam). 

W mojej ocenie posługa jest wyjątkowym 'zawodem'. Naturalnym dla mnie więc jest, że osoba wybierająca ścieżkę duchowieństwa będzie rozumiała, na czym wyjątkowość tego zajęcia polega i będzie stanowiła przykład dla społeczności, jakiej przyjdzie jej służyć. Dzisiejszy post jest refleksją nad negatywnym wpływem księży na społeczeństwo. Albo inaczej: o tym, że z całego duchowieństwa to księża, którym poprzewracało się w głowach, robią krzywdę ludziom wierzącym.
Wiem w jakich czasach żyjemy. Ksiądz na Twitterze już nikogo nie zdziwi. Duchowni nie muszą jeździć zdezelowanym autem albo rozklekotanym rowerem. Nie muszą mieszkać biednie. Nie muszą tego wszystkiego i pewna ich grupa zwyczajnie korzysta z przywileju bycia pasterzem.
Brakuje mi głosów o dobrych księżach. Rzadko o nich słyszę i jeszcze rzadziej czytam. Wiadomo bowiem, że to co złe, to co kontrowersyjne - sprzedaje się lepiej. Jest więc tego sporo zarówno w prasie jak i telewizji. Czasem się zastanawiam, dlaczego ludzie wybierają bycie księdzem. Zastanawiam się tym bardziej jeśli słyszę różnego rodzaju głupoty z ich ust. Albo widzę ich na mieście rozbijających się nowym modelem auta, bardzo drogiego auta.

Kult nietykalności

Od księdza wymaga się więcej niż od przeciętnego mieszkańca naszej okolicy. Nie do pomyślenia jest, by ksiądz oszukiwał, kłamał, namawiał do złego, czy nie przestrzegał prawa. A jednak tak się zdarza. Te wyjątki zazwyczaj jednak trafiają do gazet i bywa o nich głośno. O księżach-pedofilach, księżach- alkoholikach, księżach-piratach drogowych. Można by tak wymieniać w nieskończoność. Smutne jest natomiast to, że nawet jeśli już dochodzi do jakiejś okropnej sytuacji z udziałem duchownego, przebieg wydarzeń jest inny niż u takiego Kowalskiego. Bo gdyby Kowalski zgwałcił dziecko, po pijanemu potrącił pieszego i uciekł z miejsca wypadku, zaraz znalazłoby się dla niego dogodne miejsce w areszcie i przeżyłby społeczny lincz. W przypadku osoby duchownej dochodzi do podziału społeczeństwa. Jedna strona myśli logicznie i dopuszcza możliwość popełnienia tego typu przestępstw przez księży (wszak są nadal tylko ludźmi), druga grupa stanowczo odrzuca tego typu myśli. Osoby głęboko wierzące i będące jednocześni pod ogromnym wpływem osoby księdza jak mniemam po prostu nie mogąc pogodzić się z faktami, zaprzeczają wszystkiemu. Zrzucają winę na dziecko, pieszego, wszystkich innych ludzi. Nadają księdzu rolę ofiary i męczennika podczas gdy to on jest przestępcą. Smutne i chore zarazem. Ksiądz jest nietykalny. Niby jest człowiekiem, ale człowiekiem wyższego rzędu dla bardzo wielu osób. 


Kult rodziny

Przyjęło się już, że z ambony słyszy się najczęściej, że rodzina jest najważniejsza. Jakiś czas temu wśród znajomych padło stwierdzenie, że księża zachęcają do trwania w związkach, w których dochodzi do przemocy. Każdy niesie swój krzyż, mawiają. Ja wiem, że związek to nie pierdzenie serduszkami ani rzyganie tęczą. Wiem, że jest mnóstwo problemów i kompromisów, do których trzeba dojrzeć. Wiem, jak wazna jest rodzina - nie tylko dla mnie i moich bliskich. Ale nikt mi nie powie, że życie w toksycznym związku jest dobre i rozwijające. Zakładam optymistycznie, że ludziom nie zależy na rozwijaniu patologii. Kult rodziny za wszelką cenę nie jest dobrym podejściem. Nie należy w mojej ocenie zachęcać ludzi do trwania w patologicznych układach. Rodzina dysfunkcyjna, w której nie podejmuje się szeregu działań zmierzających do polepszenia stanu rzeczy, nie jest rodziną szczęśliwą. Ani zgodną, ani trwałą. Tłumaczenie, że rodziny się nie wybiera, nabiera szczególnej mocy właśnie w przypadku rodzin, które trwają na siłę. Czy to odpowiednia droga? Czy zadaniem księży jest wmawianie ludziom, że ich partner, który pije i bije to niejako dar od Boga, z którym należy się pogodzić?


Kult małżeństwa

Umówmy się - księża w naszym kraju nie wiedzą, czym jest małżeństwo. Nie znają się na roli małżonka i tyle. Co prawda niektórzy żyją w cichych związkach. Czasem nawet mają potomstwo. To jest dopiero nowinka - ksiądz, który głosi, że czystość jest cnotą, a sam na boku spłodził sobie dziecko. Wieje hipokryzją, prawda? Nauki przedmałżeńskie to też często kpina. Prowadzone przez księdza bądź jakąś nawiedzoną katechetkę, której zadaniem chyba jest, by narzeczeni cofnęli się w rozwoju o jakieś 100 lat.
Osobną kwestią jest samo zawarcie małżeństwa. Przyjęło się już powiedzenie, że co łaska, ale nie mniej niż...Żeby było zabawniej w niektórych kościołach jest nawet cennik usług. Przepraszam, ale nie rozumiem dlaczego godzinna msza, podczas której osoby zawierają związek małżeński ma ich kosztować 1000zł. Ponadto na takich mszach zbierana jest ofiara na tacę. No i kościół przystroić trzeba, a tego ten tysiak dla księdza nie obejmuje. Niezły biznes, co? Ślub kościelny tylko dla zdeterminowanych i bogatych...


Kult macierzyństwa

Tak jak i wyżej - jeśli osoba nie ma bladego pojęcia o tym, jak wygląda zapłodnienie, czym jest in vitro, jak przebiega ciąża, poród i rodzicielstwo, to może lepiej, żeby nie głosiła herezji. Odnoszę dziwne wrażenie, że dla sporej części duchownych rola kobiety sprowadza się do roli matki. Tak, bycie matką jest wyjątkowym darem. Ale dlaczego nie pozwolić kobiecie zadecydować o tym, kiedy wejdzie w etap bycia matką? Antykoncepcja hormonalna i in vitro są złe, bo godzą w biologię. Tak? Taki sam wpływ na biologię człowieka mają wszelkiego rodzaju leki i aparatura ratująca życia. Rozumiem, że jeśli mamy odrzucać hormony i nie korzystać z in vitro, to nie powinniśmy ratować życia, ani podawać leków. Ave selekcjo naturalna!
Wychwalanie pod niebiosa dr Chazana i mu podobnych to trochę jak twierdzenie, że kobieta musi urodzić za wszelką cenę. Zostałaś zgwałcona, twoje dziecko umrze po porodzie, ty umrzesz po porodzie. To nie ma znaczenia- ważne, żebyś urodziła. Opowiadanie wiernym, jakie to zmiany zachodzą w kobietach które poddają się aborcji jest taką samą herezją, jak to, że słuchanie rocka zbliża cię do diabła. 
Głoszenie idiotyzmów w postaci szczepionek z poaborcyjnych płodów oraz dzieci z in vitro ze znamionami, jako naznaczeniami od Boga, bardziej od kościoła oddala, niż do niego zbliża. Jeśli już dziecko jest i chcesz je ochrzcić, znów jak bumerang wraca temat co łaska...No i nie zapominajmy, że jak nie masz ślubu kościelnego, albo jesteś panną z dzieckiem to masz problem. 



Kult(ura) życia

Skoro księża wleźli już nam do domu i do łóżka, nie ma najmniejszych przeszkód by próbowali kierować naszym życiem. Kazania o polityce chyba już na stałe wpisały się w kalendarz mszy. Diaboliczne lalki Monster High? Pewnie, zniechęćmy do nich część wiernych rodziców. Zakładasz bluzkę z dekoltem? Grzeszysz i jesteś bliżej szatana! Próba zarządzania wszelkimi obszarami życia wiernych sprowadza się do tego, że zamiast słuchać na mszy o szerzeniu wiary, słucha się o przekonań politycznych i prawd życiowych księdza. Prawdach, które dla niego są oczywiste. Niekoniecznie jednak są to prawdy, wedle których ktokolwiek poza samym duchownym miałby prowadzić swoje życie.



Gdyby tak duchowieństwo traktować tak jak każdy inny zawód, człowiek nie pokładałby wielkich nadziei w prawdach głoszonych przez księży. Bezgraniczne zaufanie wiernych i powielanie głupotek zasłyszanych na mszy nie przynosi społeczeństwu niczego dobrego. Z brakiem logiki i jasnego myślenia bardzo ciężko jest walczyć. Żaden argument nie jest w stanie zmienić sposobu postrzegania danej sprawy. 


Na koniec filmik, który obejrzałam jakiś czas temu. Doskonale pasuje do dzisiejszego wpisu. 





Pozdrawiam 
Toss

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.