DIY: Nawilżające serum do skóry głowy i włosów
Przyszła wiosna - czapki z głów.
Pierwsze promienie słońca i wyższe temperatury nastały. Nareszcie światu można pokazać swoje piękne i zadbane włosy...
Bujna czupryna to nie tylko zasługa zdrowego żywienia i nakładania tony masek i codziennego stylizowania z użyciem ciepła bądź bez niego. Zadbany, nawilżony i ukojony skalp zaowocuje lepszym wzrostem włosa i lepszą jego kondycją. Ostatnio poza stosowaniem peelingu oraz olejowaniem włosów, stosuję też żel lniany. Aplikuję go nie solo, a w tercecie. Do stworzenia mojego nawilżającego serum do skóry głowy i włosów poza nasionami lnu potrzebuję gliceryny roślinnej i hydrolatu. Wszystkie półprodukty do stworzenia tego doskonałego środka do przywrócenia równowagi na mojej głowie mają potężne właściwości nawilżające i łagodzące podrażnienia. Gliceryna ma zdolność penetrowania do głębszych warstw naskórka, hydrolat różany wykazuje działanie łagodzące i przywraca kwaśne ph skóry, a żel lniany...no cóż wszystko o nim pisałam tutaj.
Żel lniany mieszam w proporcji 2:1 z hydrolatem z róży i dodaję 4 krople gliceryny. Aplikuję na skórę głowy i włosy co drugi dzień wieczorem. Włosy upinam w luźnego koka i idę spać. Rano zmywam szamponem pozostałości po mojej kuracji nawilżającej. Mieszankę przechowuję w lodówce w butelce ze spryskiwaczem. Dzięki zastosowaniu ułatwienia w aplikacji - w postaci butelki - łazienka nie pływa w żelu lnianym, a produkt nakładam precyzyjniej i szybciej niż było to w przypadku żelu lnianego używanego samodzielnie. Skóra głowy jest odczuwalnie uspokojona, a włosy dociążone i mięsiste. Bardzo łatwo się rozczesują bez dodatkowej odżywki tudzież mgiełki. Wolniej się też przetłuszczają, choć to zapewne efekt kompilacji wszystkich zabiegów i wygibasów w kierunku ugłaskania mojej kapryśnej głowy. Aktualna pielęgnacja sprawia, że nawet po farbowaniu włosów farbą, co prawda ziołową, ale jednak farbą, kosmyki nie są przesuszone i kondycja moich włosów jest naprawdę bardzo dobra.
A wy kręcicie własne kosmetyki do włosów?
Pozdrawiam
Paulina M
Może spróbuję :)
OdpowiedzUsuń