Lipiec miesiącem zmian - zacznij od miejsca.

11 lipca

Jest lekko po dwudziestej drugiej. Sobota, dzień lenia i kota. To pierwsza sobota bodajże od lutego, kiedy mogłabym odpocząć. Mogłabym leżeć na łóżku, być w jakimś spa, pojechać w góry, na mazury, albo nad morze...

Mogłabym - ale zachciało mi się przeprowadzek. I siedzę oto w apartamencie A, pośród spakowanych ubrań i wszystkich innych rzeczy, które czekają, aż magicznie zmienię ich miejsce na jakieś inne w apartamencie B. Zrobiłam przy tym milion porządków, starając się przy tym nie być zbytnio przywiązana do rzeczy, których nie używam. Ostatnią zmianę miejsca miałam jakieś 2 lata temu. Do dziś pamiętam wyprawy Veturilo z kartonami podskakującymi na każdej krzywej płycie chodnikowej. Wtedy przeprowadzałam się wolno, niespiesznie, z ogromną euforią i całym pakietem pozytywnych emocji towarzyszącej tak ogromnej zmianie w życiu. Dziś...dziś przeprowadzam się zwyczajnie. Tak po prostu jest. Mimo że zrobiłam dziś całkiem sporo, mam głupie poczucie, że jednak jestem w proszku. Znikam więc pakować się dalej, by jutro po południu zwarta i gotowa czekać na wsparcie i operację zmiany miejsca przeprowadzić sprawnie i w rozsądnych widełkach czasowych. Bemowo już mi się podoba ;)



Pozdrawiam 
Paulina M

1 komentarz:

Obsługiwane przez usługę Blogger.