Trening i odżywianie #5

09 kwietnia
No no no, dawno mnie tu nie było.
Zasada jest prosta: nie pisałam, bo i nie ćwiczyłam. Najpierw na 1,5 tygodnia z treningów wywaliło mnie choróbsko. Wszyscy znamy ten stan, kiedy zaraza się przyczepi do ciebie i nie chce odejść... Tak było właśnie w moim przypadku. Wokół wszyscy kichają i prychają. W autobusach aż gęsto od zarazków. Nawet fenomenalny (serio serio!) w smaku czosnek z miodem i mlekiem nie uchronił mnie przed zawinięciem się w dwie pościele i czekaniem na rychłą śmierć. Potem były święta, więc wiadomo - dieta idzie precz. 
moje i nie tylko moje śniadania ostatnich dni
To wszystko to jednak tylko wymówki. Skoro zatem choróbsko przepędzone, święta przeżyte i zapomniane, czas się wziąć ostro do pracy nad sobą. 
Wróciłam godnie na siłowni.


Trening


W poprzednim tygodniu oraz tym, który niebawem się zakończy skupiałam się na treningu ogólnym. Cardio, cardio i jeszcze raz cardio. Trzeba skłonić mój metabolizm do szybszej i efektywniejszej pracy. Bardzo mile zaskoczyłam się na wypychaniu nóg na suwnicy. Mimo przerwy treningowej jestem w stanie wykonać łącznie 6 serii w piramidzie z progresem ciężarem oraz zmiennym ustawieniem nóg w sekwencji: nogi szeroko i nisko 15 powtórzeń (50kg), 10 powtórzeń (60kg), 5 powtórzeń (70kg) oraz w kombinacji analogicznie w przypadku obciążenia i powtórzeń, z tym, że nogi są wysoko i wąsko rozstawione.
Jedną z nowości są wznosy nóg w swobodnym zwisie na drążku. Wychodziłam dotąd z założenia, że skoro niekomfortowo wykonywało mi się podobne ćwiczenie na maszynie z podporem na przedramiona, nie ma cienia szansy, że podołam w swobodnym zwisie. A tutaj proszę - taka niespodzianka, haha. Wisi mi się lekko i przyjemnie :)
Spontanicznie weszłam na wagę i tutaj kolejna nagroda - uciekło ze mnie 3-4 kg. Wszystko na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy, przy czym warto podkreślić to czym nie lubię się chwalić: treningi były nieregularne. Jutro, najdalej pojutrze, wykonam pomiary obwodów i będę wiedziała, skąd mi ubyło, a gdzie mnie przybyło.
Plany na kolejny tydzień? Cardio rozłożyć na 2 razy po 15 minut - na początku i końcu treningu, a kolejne 30 minut poświęcić na część treningu siłowego z maszynami oraz wolnymi ciężarami. 

Odżywianie

Nie lubię świąt pod kątem nawyków żywieniowych. Zawsze wtedy człowiek skusi się na typowe świąteczne jedzenie. Potem są oczywiście desery - ciasta wszelakie i inne przyjemności. A dupa rośnie! Gdy zapasy świąteczne się skończyły, odetchnęłam z ulgą i wróciłam do normalnego dla mnie menu. Co jadam? Coraz częściej na talerzu lądują u mnie ryby. Mam bardzo szybki i łatwy przepis na pieczoną rybę: płat oprószyć solą, pieprzem i majerankiem. Ułożyć na nim plastry cytryny i hop do piekarnika na 20 minut w temperaturze 180 stopni bez termoobiegu. Rybka jest pyszna!
Odkurzyłam też słoik z... nasionami chia. Ostatnie dni to przekąski lub śniadania z puddingiem chia. Nasiona mieszam w mlekiem i zostawiam na całą noc w lodówce. Rano dorzucam 2 łyżki jogurtu greckiego, orzechy, świeże owoce i żurawinę. Proste i smaczne. Ładnie też wygląda, co możecie oglądać na moim Instagramie
Co będę jeść w kolejnym tygodniu? Oczywiście to na co będę miała ochotę. Lubię wprowadzać sobie pewne ograniczenia, tudzież dokonywać zdrowego i lepszego wyboru tego co jem. Niemniej jednak przynajmniej raz w miesiącu na moim talerzu pojawia się...pizza chłodzona 4 sery z Biedronki. Ten produkt to najlepsza baza pod pizzę. Oczywiście można jeść ją solo. Ja i mój partner lubimy eksperymenty i mnogość składników, więc uzupełniamy pizzę serową o własne dodatki, np. ser feta, szynkę, pieczarki, jalapeno. Taka pizza smakuje lepiej niż niejedna konsumowana w restauracji. 


Teraz, gdy nastała wiosna i mam więcej energii, intuicja podpowiada mi, że wszystkie moje starania zyskają na efektywności. Wy też tak macie, że ilość słońca przekłada się na chęci do życia i osiąganie zamierzonych celów?



Pozdrawiam
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.