Ideolo, czyli czuję się staro

I bardzo mi z tym dobrze! :)


Ten moment, kiedy na myśl o urlopie nie podążasz szlakiem gór, nie płyniesz spokojnym jeziorem, a cieszysz się, że wreszcie się... wyśpisz. Czy to już starość?

Czy powinno dziwić lub smucić, że moje oczekiwania urlopowe są proste jak budowa cepa? Absolutnie nie. Chcę się wyspać. Chcę się wyspać dobrze. Chcę się wyspać dobrze z moim mężem. Nie chcę się mijać w progu, wychodzić gdy śpi i spać, gdy wraca. Nie chcę emotikonek, kropek i wielokropków. Nie chcę przeżywać życia na messengerze. 



Urlop od tego jest by zwolnić. By cieszyć się sobą. By mieć siebie na wyłączność. W nosie mam opinie i frazesy, że urlop powinien odrywać od rzeczywistości. Najlepszy niby jest taki, gdzie rzucasz wszystko w 'piździet' i jedziesz w Bieszczady. Jeśli więc rzucę to wszystko, wyjadę w Bieszczady to jestem spoko laska. Ale jak nie ruszę się nigdzie, to: albo ze mnie sknera i kasy mi szkoda, albo jej nie mam, albo milion innych powodów (wstaw co chcesz) na usprawiedliwienie pozostania w domu. Zupełnie tak, jakby pozostanie w domu było klątwą. A guzik, bo nie jest. Może to kwestia wychowania. Takie wyjazdy wakacyjne należały do rzadkości, choć z łezką w oku pamiętam wakacje w Piszu, gdzie nawet doświadczyłam topienia się. Swoją drogą do tej pory pływać nie umiem ;)

Doszliśmy zatem do punktu, w którym spodziewam się pozostać w miejscu w którym jestem. Nie uciekać w Bieszczady czy na wakacje 'zagranico', cieszyć się tym co się ma i delektować każdym wspólnym dniem. To jest mój plan na urlop :)


A co planujecie robić podczas swojego urlopu Wy?


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.