Alternatywa dla tradycyjnej henny? Recenzja henny irańskiej
Henna do włosów z październikowych zakupów kosmetycznych wreszcie doczekała się swojego debiutu. Śmieszki moich koleżanek co do sukcesywnego wzrostu ilości siwizny na grzywce i wprost proporcjonalne niespełnione obietnice rozprawienia się z siwizną mogą odejść do lamusa. Oto jestem i mam ufarbowaną grzywkę.
W przed poprzednim weekendem znów padło magiczne pytanie w moją stronę, czy tym razem zamierzam sięgnąć po hennę, dotarło do mnie, że to najwyższy już czas. Wybrałam sobie hennę irańską marki Fitokosmetik w odcieniu gorzka czekolada, który w zasadzie zbliżony jest do mojego odcienia włosów. Koloryzacja nie jest trwała i wypłukiwać się powinna stopniowo do naturalnego odcienia włosów po kilku tygodniach (nie omieszkam zweryfikować!).
Skład jest taki, jak w wielu farbach - trochę natury i trochę chemii:
Aqua, Cassia Obovata, Arctium Lappa Root Oil(olej łopianowy), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Panax Gingesing Root Extract (ekstrakt żeń-szenia), Triticum Vulgare Oil (olej z kiełków pszenicy), Glycerin, Propylene Glycol, Hydrolyzed Keratin (keratyna), Dimethicone, Xantan Gum, Panthenol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, HC Red 3, Acid Violet 43, N, N-Bis(2-hydroxyethyl)-2nitro-p-phenylenediamine, HC Yellow 2.
A tak po prawdzie to w zasadzie większość chemii. No ale nie można mieć wszystkiego.
Gdy ktoś podobnie do mnie samej stosował klasyczną hennę ten wie doskonale, jak mozolny, a i czasem upierdliwy bywa cały ten proces. A tutaj saszetkę otwierasz, nakładasz rękawiczki i po kilku minutach masz nałożoną farbę na całe włosy. Konsystencja produktu jest mocno lejąca, z wyczuwalnymi grudkami - co od razu skojarzyło mi się z prawdziwą henną.
Sam proces farbowania jest dość prosty, aczkolwiek brudzący. Proponuję zabezpieczyć dobytek w miejscu farbowania, co by nie było strat materialnych. Czoło, kark, szyję i uszka również warto zabezpieczyć kremem tłustym - chyba że ktoś ma zakusy na Myszkę Miki a'la henna. Farbę można nałożyć na włosy suche lub wilgotne. Ja swoje umyłam, a przed myciem wykonałam również peeling skóry głowy.
no filter :P |
Ja farbę trzymałam około 30 minut, czyli trzymałam się tej górnej granicy czasu rekomendowanej przez producenta. Hennę należy spłukać samą wodą. I tutaj zaczyna się zabawa. Ten produkt brudzi. Wypłukanie resztek farby z włosów trwało całe wieki i wymagało przetarcia nie tylko wanny, ale całej ściany, bo wyglądało to trochę tak, jakby błoto wypełzło z jakiejś mrocznej kałuży i postanowiło wymazać mi pół łazienki sobą. Za sprawcę tego brudnego zamieszania uznaję jeden z syntetycznych barwników - Acid Violet 43. Musiałam nierozważnie przejechać jasnym ręcznikiem po włosach i dzięki temu mogę ręcznik wygotować i łudzić się, że się wypierze. Bo wiecie - ja generalnie mam specjalny "ręcznik" do włosów: bawełnianą starą koszulkę w którą owijam włosy, robiąc sobie stylowy turban i pozwalając włosom pozbyć się nadmiaru wody. Bez zbędnego pocierania i tarmoszenia kosmyków.
Po farbowaniu nie zastosowałam żadnej maski ani odżywki. Musiałam przekonać się, jak włosy będą wyglądały po zabiegu farbowania. I cóż mogę Wam, moi drodzy czytelnicy, napisać. Jest bardzo fajnie :) Siwizna przykryta, a odcień jest chłodny, zdecydowanie pogłębiający mój naturalny kolor włosów. Z każdym kolejnym myciem woda spływająca z włosów staje się jaśniejsza, choć pierwsze trzy mycia znów przypominały zabawy w bajoro. Kolor jest intensywny, choć robiąc zdjęcia czupryny widzę, że z lampą odcień wygląda na mniej nasycony. Farba nie przesuszyła mi włosów, nie zauważyłam również, by jakoś szczególnie mnie podrażniała. Zauważyłam zaczerwienioną skórę głowy, ale tylko miejscowo i póki co nie wiem, czy mogę winę zrzucić na hennę. Stosuję nowy szampon do włosów, jak również zaczęłam stosować tricho-peeling od Bandi. Równie dobrze zresztą mogę mieć podrażniony skalp od suszarki.
jedno z głupszych zdjęć :) |
Na moje półdługie, dość mięsiste włosy starczyła mi jedna saszetka. Na dłuższe włosy zdecydowanie trzeba użyć dwóch opakowań henny. Niebywałym plusem jest cena produktu - za opakowanie zapłaciłam ok. 6 zł. Henna działa - farbuje na taki odcień, jaki był na opakowaniu, choć warto podkreślić, że wszystko jest zależne od wyjściowego koloru włosów. Jestem zadowolona mimo że jak pisałam wyżej - ta henna to straszny brudas. Myślę, że zaraz po farbowaniu można zapomnieć o basenie czy saunie. Zapomniałabym dodać, że do opakowania nie są dołączone rękawiczki - warto zatem zaopatrzyć się we własny egzemplarz. Henna irańska Fitokosmetik dostępna jest w kilku wariantach kolorystycznych oraz henna bezbarwna, która ma za zadanie odżywić włosy. To też ciekawa alternatywa, gdy chcemy zastosować hennę, nie zmieniając przy tym odcienia swoich włosów.
A Ty masz już za sobą farbowanie henną?
Ja chyba wolę jednak tradycyjną hennę, ale kolor bardzo ładny. =)
OdpowiedzUsuń