Garść kosmetycznych nowości
Muszę przyznać, że w styczniu wkroczyłam w nowy rok dumnie z koszykiem nowości w mojej kosmetyczce. Powiew świeżości zdecydowanie w kwestii pielęgnacji.
Od jakiegoś czasu, z mniejszymi lub większymi odstępami testuję paski wybielające Crest. Opakowanie, które posiadam wystarczy aż na 20 dni wybielania. Sumiennie stosowałam je przez około 1,5 tygodnia i widziałam bardzo wyraźną różnicę w odcieniu ząbków. Zamierzam dokończyć szybciutko ten produkt, bo zdecydowanie efekt wart jest stosowania. Niestety nie wiem ile kosztowały, gdyż otrzymałam je w prezencie.
Pozostając w sferze higieny jamy ustnej, nowością u mnie jest również pasta Ecodenta. Wybrałam pastę czarną z węglem drzewnym oraz ekstraktem z zielonej herbaty. Wypatrzyłam ją podczas city break w Wilnie, a kosztowała zdaje się ok 2,50 euro. Widziałam ją ostatnio w Rossmannie, obok innych past tej marki, w cenie ok 12 zł. Pasta ładnie odświeża, znakomicie czyści. Czy wybiela? Trudno mi to ocenić - wszak stosowałam też paski, sami rozumiecie. To, co mnie irytuje to fakt, że pasta brudzi końcówkę mojej szczoteczki elektrycznej. Najpewniej będę pastę stosować zamiennie do używanej codziennie i być może z użyciem szczoteczki manualnej. Choć jak ktoś raz użył szczotki elektrycznej lub sonicznej ten nie ma ochoty wracać do tradycji.
Po wielu próbach radzenia sobie z kapryśną i wrażliwą skórą głowy, postanowiłam sięgnąć po produkt z nieco innej półki. Tricho-peeling od Bandi to produkt z mocznikiem i kwasem mlekowym, który pomaga pozbyć się zrogowaciałego naskórka bez potrzeby tarcia i stosowania peelingów z drobinkami ścierającymi. Zapakowany w gustowną butelkę z granatowego szkła z praktyczną pipetą do aplikowania jak sądzę wystarczy mi na bardzo długo. Butelka 100 ml to koszt ok 36 zł. Dostępny m.in. w Hebe.
Do pielęgnacji twarzy zdecydowanie przydadzą się maseczki. Nie żebym nie miała glinek wszelakich i innych maseczek, które czekają na swoją kolej. Gdy kilka tygodni temu w Lidlu kupowałam inne produkty, do koszyka wpadły 3 saszetki z maseczkami. Dla marki własnej Lidla Cien maseczki do twarzy produkuje... Dax Cosmetics. Wybrałam po sztuce ze wszystkich dostępnych wariantów: oczyszczająca z glinką i gruszką, nawilżająca z aloesem i kwiatem pomarańczy oraz odżywcza z miodem i olejem ze słodkich migdałów. Recenzje pojawią się jak tylko zużyję wszystkie, a jedną z nich już testowałam na sobie :) Maseczki dostępne w Lidlu w zawrotnej cenie poniżej 1 zł za sztukę.
Sięgnęłam również po tonik z mchem islandzkim od Natura Estonica. Kosztuje niewiele, bo za buteleczkę zapłacimy ok. 5 zł, a ładnie odświeża buzię i łagodzi podrażnienia. Skóra jest przygotowana doskonale do aplikacji kremu lub serum. Zdążyłam do niego dokupić wersję z soforą japońską.
Jeśli mowa zaś o kremie - aktualnie używam najzwyklejszego kremu Be Beauty z Biedronki. Wybrałam wersję dla cery suchej, bo choć posiadaczką cery suchej nie jestem, to nader wszystko wolę swoją buzię nawilżać niż na siłę przesuszać. Krem nie zawiera parabenów ani silikonów i kosztuje ok. 10 zł. Ładnie pachnie i szybko się wchłania. Stanowi dobrą bazę poz makijaż.
Drugim kremem, o którym warto wspomnieć jest kremik w tubce od Himalaya. Uniwersalny krem kojąco- osłaniający pachnie ziołowo i zdecydowanie jest to mój faworyt do ulubieńca zeszłego roku. Ekstremalnie szybko się wchłania, dobrze nawilża i zabezpiecza skórę przed utratą wilgoci, do tego doskonale nadaje się jako baza pod makijaż. Tubka kosztuje ok 5 zł, a sam produkt jest bardzo wydajny. To już moje kolejne opakowanie kremu, które tym razem powędrowało dalej, bym mogła na spokojnie przetestować krem z Biedry.
Widzicie zatem, że rok rozpoczęłam od kosmetycznego przytupu. Kosmetyczka w zakresie pielęgnacji mocno się powiększyła o ciekawe produkty. Większość z nich to nowości. Czy zostaną ze mną na dłużej? Czy sprawdzą się na mojej skórze i włosach? Spodziewajcie się recenzji dzisiejszych nowości w ciągu kilku miesięcy :)
Drugim kremem, o którym warto wspomnieć jest kremik w tubce od Himalaya. Uniwersalny krem kojąco- osłaniający pachnie ziołowo i zdecydowanie jest to mój faworyt do ulubieńca zeszłego roku. Ekstremalnie szybko się wchłania, dobrze nawilża i zabezpiecza skórę przed utratą wilgoci, do tego doskonale nadaje się jako baza pod makijaż. Tubka kosztuje ok 5 zł, a sam produkt jest bardzo wydajny. To już moje kolejne opakowanie kremu, które tym razem powędrowało dalej, bym mogła na spokojnie przetestować krem z Biedry.
Widzicie zatem, że rok rozpoczęłam od kosmetycznego przytupu. Kosmetyczka w zakresie pielęgnacji mocno się powiększyła o ciekawe produkty. Większość z nich to nowości. Czy zostaną ze mną na dłużej? Czy sprawdzą się na mojej skórze i włosach? Spodziewajcie się recenzji dzisiejszych nowości w ciągu kilku miesięcy :)
Czy któraś z Was stosowała te kosmetyki? Byłyście zadowolone? Podzielcie się opinią w komentarzu!
Brak komentarzy: