Mini denko jesieni: Le Cafe de Beaute, Efektima Eco Mama, L'Oreal, Revlon, Balea, Evree
W dzisiejszym poście zapraszam na mini-denko produktów, jakie udało mi się skutecznie zużyć tej jesieni. Denko jest w wersji mini, gdyż większość pustych opakowań zdążyłam już wyrzucić, by niepotrzebnie nie gromadzić ich w domu, w którym przebywam gościnnie.
Żel- tonik z lawendą marki Le Cafe de Beaute to kolejny produkt marki, który miałam w swojej kosmetyczce. Zdecydowanie bardziej sprawdził się jako żel do mycia twarzy niż tonik. Generalnie tonik powinien tonizować, a tutaj mamy produkt, który generalnie nadaje się do oczyszczania twarzy. Dużo bardziej pasowałaby tutaj nazwa 'żel do demakijażu'. Ekstrakt z lawendy i bergamotki zawarty w kosmetyku sprawiał, że buzia po umyciu nie była przesuszona. Niestety stosowany do demakijażu mocno szczypał, gdy przypadkowo dostał się do oczu. Dlatego też głównie stosowałam go jako żel do mycia twarzy po uprzednim zmyciu makijażu jakimś olejkiem. Jestem nieco rozczarowana tym produktem, bo jak pamiętacie krem- mus z tej samej serii bardzo przypadł mi do gustu.
L'Oreal Elseve Arginine Resist Ekspresowa Odżywka do włosów to dwufazowy eliksir, który stosowałam zawsze po myciu włosów. Ułatwiał ich rozczesywanie i nieźle przeciwdziałał puszeniu się wysuszonych później kosmyków. Przyjemnie pachniał. Był bardzo wydajny - stosowany regularnie starczył mi na długie miesiące. Opakowanie praktyczne z atomizerem, który ani razu nie odmówił posłuszeństwa. Na pewno sięgnę ponownie po ten eliksir lub zakupię jakiegoś jego brata.
Maska do włosów Balea Brzoskwinia&Kokos bardzo długo czekała na swój debiut. Maseczkę zakupiłam bardzo dawno temu - podczas naszego pobytu w Pradze. Markę Balea można znaleźć w drogeriach DM m.in. w Czechach oraz Niemczech. To jest maseczka do włosów przeznaczona do spłukiwania. Zastosowałam ją jako drugą odżywkę - po myciu włosów i uprzednim olejowaniu. Poręczne i praktyczne opakowanie w formie jednorazowej saszetki bardzo przydaje się na wszelakich wyjazdach i wszędzie tam, gdzie pojemność bagażu i kosmetyczki ma znaczenie. Być może dlatego zawsze starałam się ją pakować ze sobą na wyjazdy, a potem i tak zapominałam użyć i przywoziłam do domu. Sama maska miała przyjemną, kremową konsystencję. Nie spływała z włosów, mimo że sprawiała wrażenie takiego lekkiego kremu, który może z wilgotnych pasm włosów spłynąć. Zapach przyjemny, nienachalny, utrzymujący się po wysuszeniu włosów. Włosy są sypkie, mięciutkie, ładnie się rozczesują. Z ciekawości sprawdziłam i okazuje się, że produkty Balea można dostać w kilku internetowych sklepach w kraju - także być może się skuszę na coś lub kiedyś wybiorę się gdzieś, gdzie Balea jest dostępna od ręki :)
Eco Mama Efektima Masło do ciała oraz Olejek do ciała. Oba produkty otrzymałam od marki Efektima i zaczęłam używać zaraz po tym, jak wykończyłam balsam z Palmers'a. Recenzję produktów znajdziecie tutaj.
Tonik różany Magic Rose od Evree kupiłam kilka miesięcy temu. To bardzo wydajny produkt, który posłużył mi przez cały czas użytkowania. Zawartość wody różanej oraz kwasu hialuronowego to duet, który dobrze tonizował buzię i łagodził podrażnienia. Stosowałam rano i wieczorem jako podstawowy element pielęgnacji cery.
Woda termalna Avene to kosmetyk, który kupiłam przy okazji zakupu magazynu dla kobiet. Mała pojemność idealna wręcz do torebki. Woda przynosiła ulgę skórze w letnie upalne dni. Jesienią zaś stosowałam ją do utrwalenia makijażu. W tej drugiej roli świetnie się sprawdziła. Mejkap trzymał się nieskazitelnie przez calutki dzień!
Denko zamyka wykończone opakowanie jednego z ulubionych podkładów do twarzy, czyli Revlon Colorstay. Mój odcień to standardowo 180 - Sand Beige. Podkład z pompeczką, która pozwala na lepszą aplikację produktu. Któż z nas nie pamięta czasów, gdy Colorstay nie miał pompki i trzeba było finezyjnie i fantazyjnie go wylewać na dłoń tak, by nie marnować produktu i dozować go roztropnie? :) Mimo tego wieloletniego romansu z Revlonem nie planuję zakupu, dopóki nie wykończę innych podkładów, które mam aktualnie z kosmetyczce. Taki tam mój mały kosmetyczny "czelendż" :D O samym podkładzie przeczytacie w kilku wpisach blogowych, m.in. tu i tutaj.
Tym razem denko uważam za trafione, bo generalnie prawie wszystkie produkty były bardzo dobre i zdecydowanie poleciłabym je innym osobom :)
Maska do włosów Balea Brzoskwinia&Kokos bardzo długo czekała na swój debiut. Maseczkę zakupiłam bardzo dawno temu - podczas naszego pobytu w Pradze. Markę Balea można znaleźć w drogeriach DM m.in. w Czechach oraz Niemczech. To jest maseczka do włosów przeznaczona do spłukiwania. Zastosowałam ją jako drugą odżywkę - po myciu włosów i uprzednim olejowaniu. Poręczne i praktyczne opakowanie w formie jednorazowej saszetki bardzo przydaje się na wszelakich wyjazdach i wszędzie tam, gdzie pojemność bagażu i kosmetyczki ma znaczenie. Być może dlatego zawsze starałam się ją pakować ze sobą na wyjazdy, a potem i tak zapominałam użyć i przywoziłam do domu. Sama maska miała przyjemną, kremową konsystencję. Nie spływała z włosów, mimo że sprawiała wrażenie takiego lekkiego kremu, który może z wilgotnych pasm włosów spłynąć. Zapach przyjemny, nienachalny, utrzymujący się po wysuszeniu włosów. Włosy są sypkie, mięciutkie, ładnie się rozczesują. Z ciekawości sprawdziłam i okazuje się, że produkty Balea można dostać w kilku internetowych sklepach w kraju - także być może się skuszę na coś lub kiedyś wybiorę się gdzieś, gdzie Balea jest dostępna od ręki :)
Eco Mama Efektima Masło do ciała oraz Olejek do ciała. Oba produkty otrzymałam od marki Efektima i zaczęłam używać zaraz po tym, jak wykończyłam balsam z Palmers'a. Recenzję produktów znajdziecie tutaj.
Tonik różany Magic Rose od Evree kupiłam kilka miesięcy temu. To bardzo wydajny produkt, który posłużył mi przez cały czas użytkowania. Zawartość wody różanej oraz kwasu hialuronowego to duet, który dobrze tonizował buzię i łagodził podrażnienia. Stosowałam rano i wieczorem jako podstawowy element pielęgnacji cery.
Woda termalna Avene to kosmetyk, który kupiłam przy okazji zakupu magazynu dla kobiet. Mała pojemność idealna wręcz do torebki. Woda przynosiła ulgę skórze w letnie upalne dni. Jesienią zaś stosowałam ją do utrwalenia makijażu. W tej drugiej roli świetnie się sprawdziła. Mejkap trzymał się nieskazitelnie przez calutki dzień!
Denko zamyka wykończone opakowanie jednego z ulubionych podkładów do twarzy, czyli Revlon Colorstay. Mój odcień to standardowo 180 - Sand Beige. Podkład z pompeczką, która pozwala na lepszą aplikację produktu. Któż z nas nie pamięta czasów, gdy Colorstay nie miał pompki i trzeba było finezyjnie i fantazyjnie go wylewać na dłoń tak, by nie marnować produktu i dozować go roztropnie? :) Mimo tego wieloletniego romansu z Revlonem nie planuję zakupu, dopóki nie wykończę innych podkładów, które mam aktualnie z kosmetyczce. Taki tam mój mały kosmetyczny "czelendż" :D O samym podkładzie przeczytacie w kilku wpisach blogowych, m.in. tu i tutaj.
Tym razem denko uważam za trafione, bo generalnie prawie wszystkie produkty były bardzo dobre i zdecydowanie poleciłabym je innym osobom :)
Brak komentarzy: