Półprodukty z ZSK i Ecospa, które ostatnio się u mnie pojawiły
Uzbierało mi się co nieco półproduktów kosmetycznych, których zdaje się na blogu nie pokazywałam (lub pokazałam tylko przelotem). W dzisiejszym wpisie pokażę Wam produkty, które kupiłam w Ecospa oraz na Zrób Sobie Krem.
Zrób Sobie Krem
W lutym zamówiłam swoje ostatnie półprodukty ze Zrób Sobie Krem. Przyszedł do mnie fatalnie zapakowany i porozlewany hydrolat z drzewa herbacianego. Po przepychankach w mailach, gdzie zwróciłam uwagę, że tak się produktów nie pakuje i jestem zażenowana, przeczytałam tylko suchą informację, z której wynikało, że jak mi się nie podoba, to mam produkt odesłać, a zwrócą mi pieniądze. A ja oczekiwałam jedynie tego, że ktoś przeprosi, że sprzedał mi towar, który już przed zapakowaniem był rozlany - bo widać to było po etykiecie. Produkty są dobrej jakości, mocno je tutaj rekomendowałam przez ostatnie lata, ale wszystko co dobre się kiedyś kończy. Więcej zakupów u nich nie zrobię. Jeśli komuś nie zależy na klientach - jego strata!
Pokażę Wam jednakże co kupiłam. Rzeczony hydrolat z drzewa herbacianego, który miał zapanować nad moją kapryśną cerą. Nie polecę go, gdyż śmierdział i wywoływał podrażnienie. Drugim hydrolatem jest ten z owoców jałowca. To mój ulubieniec od bardzo dawna! Pachnie specyficznie, ale doskonale tonizuje i koi moją cerę. Macerat z zielonej kawy zakupiłam z myślą o jego właściwościach: dobrze nawilża, reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza przebarwienia skóry. Macerat z morszczynu pęcherzykowatego to produkt o właściwościach ujędrniających i przeciwstarzeniowych - i tutaj kolejny babol sklepu, bo sprzedano mi towar z datą przydatności...do maja. Do maja tego roku. Oleju avocado specjalnie przedstawiać nie trzeba, tak jak i masełka shea! Witamina E ma działać jak konserwant w kosmetykach, które sobie sama robię. Ostatnim produktem był olejek cynamonowy zakupiony do aromaterapii.
Pokażę Wam jednakże co kupiłam. Rzeczony hydrolat z drzewa herbacianego, który miał zapanować nad moją kapryśną cerą. Nie polecę go, gdyż śmierdział i wywoływał podrażnienie. Drugim hydrolatem jest ten z owoców jałowca. To mój ulubieniec od bardzo dawna! Pachnie specyficznie, ale doskonale tonizuje i koi moją cerę. Macerat z zielonej kawy zakupiłam z myślą o jego właściwościach: dobrze nawilża, reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza przebarwienia skóry. Macerat z morszczynu pęcherzykowatego to produkt o właściwościach ujędrniających i przeciwstarzeniowych - i tutaj kolejny babol sklepu, bo sprzedano mi towar z datą przydatności...do maja. Do maja tego roku. Oleju avocado specjalnie przedstawiać nie trzeba, tak jak i masełka shea! Witamina E ma działać jak konserwant w kosmetykach, które sobie sama robię. Ostatnim produktem był olejek cynamonowy zakupiony do aromaterapii.
Ecospa
To moje pierwsze zamówienie w tym sklepie i z całą pewnością nie ostatnie! Urzekły mnie piękne szklane opakowania większości produktów m.i.n olejków oraz hydrolatów. Etykiety są czytelne i zawierają informacje o zastosowaniu produktów, co naprawdę ułatwia wiele - szczególnie przy bardziej skomplikowanych i mniej oczywistych półproduktach typu azeloglicyna lub maceraty wszelakie. Do mojego koszyka wpadły dwa hydrolaty: dobrze znany z pierwszego sklepu hydrolat z jałowca oraz nowość dla mnie - hydrolat sosnowy. Ten drugi ma za zadanie rozświetlać cerę, sprawdzi się przy cerze dojrzałej. Zamówiłam olej lniany z myślą o włosach. Olej śliwkowy stosuję w pielęgnacji twarzy, a kokosowy zamiennie ze śliwką to produkty w pielęgnacji mojego dziecka. Dodatkowo zamówiłam masło kakaowe naturalne, z którego ukręcę sobie jakieś puszyste masełko do ciała.Tak bardzo spodobały mi się półprodukty z Ecospa, że zdecydowanie to u nich będę się regularnie zaopatrywać. To też niejako 'zasługa' pierwszego bohatera tego wpisu, dzięki którego podejściu do klienta zaczęłam szukać alternatywnego źródła dobrych półproduktów kosmetycznych.
Też tak macie, że jedna przykra sytuacja potrafi Was zrazić/zniechęcić do jakiejś marki kosmetycznej?
Brak komentarzy: