Pielęgnacja z The Ordinary
Z końcem lipca moje serum z The Ordinary wylądowało na podłodze i roztrzaskało się w drobny mak. Jako sztampowa, typowa blogerka zamiast zasuwać po szczotkę i zmiotkę, chwyciłam telefon i uwieczniłam i otagowałam w social media ten katastrofalny upadek.
Nie zniechęca mnie to jednak przed napisaniem kilku słów o kosmetykach, które stosowałam i stosuję nadal.
Przymierzałam się do zakupu produktów z The Ordinary mniej więcej od początku roku. Ostatecznie zamówienie złożyłam w czerwcu na Cosibella.pl i już 2 dni później mogłam się cieszyć kosmetykami. W tym miejscu dodam, że kosmetyki z The Ordinary pojawiły się ostatnio w Drogerii Pigment.
Zdecydowałam się na zakup kwasu salicylowego oraz serum z witaminą B3 i cynkiem.
The Ordinary Serum z witaminą B3 oraz cynkiem
Serum z witaminą B3 oraz cynkiem przeznaczone jest do cery problematycznej, ze skłonnością do zaskórników i niedoskonałości. Jego głównymi zadaniami jest oczyszczenie porów, przyspieszenie regeneracji sery, zmniejszenie istniejących przebarwień.
Skład serum z witaminą B3 i cynkiem poniżej:
Aqua (Water), Niacinamide, Pentylene Glycol, Zinc PCA, Tamarindus Indica Seed Gum, Xanthan Gum, Isoceteth-20, Ethoxydiglycol, Phenoxyethanol, Chlorphenesin
Produkt zamknięty w szklanej butelce z pipetą. Dość rzadka konsystencja. Serum stosowałam przeważnie rano. Bezpośrednio po aplikacji skóra pozostawała lekko lepka. Czasem też, gdy nałożyło mi się zbyt dużo - lepkość była odczuwalna po wchłonięciu się produktu. Szybko jednak ogarnęłam, ile powinnam nakładać serum, by efekt był taki jakiego oczekiwałam, a skóra nie lepiła się i była gotowa na dalszą pielęgnację. Przede wszystkim zauważyłam poprawę kondycji cery: wolniejsze przetłuszczanie, mniejszą ilość niedoskonałości- a te które się pojawiły w ciągu jednego dnia znikały po nocnej pielęgnacji. Dokładnie o taki efekt mi chodziło - o cerę w lepszej odsłonie.
Gdy serum się potłukło już po kilku dniach od zaprzestania stosowania stan cery wyraźnie się pogorszył. Nie do końca jednak mogę wrzucić winę na to, że przestałam stosować ten produkt, bo tutaj nałożyło się wiele czynników dodatkowych: większy stres, niższe spożycie dzienne wody, kilka niezdrowych pozycji w menu. Jestem niemniej jednak świadoma, że gdy powrócę do tego produktu, cera z całą pewnością na tym zyska. Serum na Cosibella.com kosztowało 26 zł/30 ml.
The Ordinary 2% kwas salicylowy
Drugim produktem, który stosuję nadal jest kwas salicylowy. Jest to kwas w stężeniu 2%. Jego zadaniem nadrzędnym jest złuszczanie naskórka, działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, a także regulujące pracę gruczołów łojowych. Podobnie jak w przypadku serum produkt jest rzadki. Łatwo przesadzić z ilością nakładaną na twarz i może bielić skórę aż do czasu jego wchłonięcia się. W przypadku tego kosmetyku więcej nie znaczy lepiej (zresztą tak jak przy każdym innym kosmetyku!). Ten produkt stosowałam wieczorem: czasem solo, a czasem po nim stosowałam jeszcze jakiś olejek. To co istotne, to fakt, że kwas stosowałam tylko i wyłącznie w obszarze strefy T plus ewentualnie tam, gdzie pojawiły się niedoskonałości.
Skład 2% kwasu salicylowego poniżej:
Aqua (Water), Hamamelis Virginiana Leaf Water, Cocamidopropyl Dimethylamine, Salicylic Acid, Dimethyl Isosorbide, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Citric Acid, Polysorbate 20, Hydroxyethylcellulose, Ethoxydiglycol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, 1,2-hexanediol, Caprylyl Glycol.
Działanie kwasu oceniam na plus. Po nocnej aplikacji rano buzia wyglądała ładnie, była wyraźnie oczyszczona i zmatowiona. Kwas askorbinowy na Cosibella.com kosztował 23 zł/30ml.
Stosowanie kosmetyków z The Ordinary na pewno dla mnie jest efektywne. Pojemność 30 ml w przypadku kwasu zdecydowanie starczy na długo. Serum - dopóki je miałam - zużywało się szybciej, bo używane było codziennie, a czasem dwukrotnie w ciągu dnia.
Brak komentarzy: