9,30 czyli przepychanki dla zasady

Jestem konsumentem i sprzedawców się nie boję. Nie boję się szczególnie tych, którym wydaje się, że trafili na idiotkę, która nie zna swoich praw. Myśli sobie taki jeden z drugim, że skoro są przedsiębiorcami i obracają milionami, to można konsumentowi uszczknąć parę złotówek tu i tam. A takiego wała, moi mili.

Rzecz się ma o sukience. Pięknej, czerwonej, seksownej. Była taka w istocie. Tyle tylko, że się w nią nie zmieściłam. Taka gruba jestem - co ja na to poradzę. No to pomyśleliśmy z Szanownym Towarzyszem, że wymienimy na taką samą. Większą - żebym się zmieściła i wyglądała dobrze, a nie jak szynka parmeńska. To było pod koniec zeszłego roku. W mrozie i śniegu przedzierałam się na pocztę, by nadać przesyłkę. 
Wysłałam. 
Cisza. 
Jeden mail, drugi, trzeci. Po czwartym chyba łaskawie był odzew. Że sukienka jest, bo nie było w magazynie i że trzeba znów zapłacić za koszty przesyłki, albo odstępujemy od umowy. Zniechęcona oczekiwaniem ponad miesięcznym w sumie na prezent gwiazdkowy, machnęłam ręką i poprosiłam o zwrot milionów monet. 
Cisza.
Jeden mail, drugi, trzeci. Znów po czwartym, gdy tym razem przyatakował Szanowny Towarzysz, nareszcie jakaś reakcja. 
Przelew nadszedł.
Zonk.
Kwota się nie zgadza, bo to łysy koszt produktu. O zwrocie kosztu poniesionego przez konsumenta za dostarczenie produktu konsumentowi, co powszechnie nazywamy kosztem wysyłki - sprzedawca zwyczajnie zapomniał.
No to ja ci przypomnę, ty mały skurczybyku. Wysmarowałam mu maila, a wszyscy u mnie w firmie wiedzą, jakie maile piszę (elaboraty). Podkreśliłam jednocześnie iż rozumiem, że przed 25 grudnia zeszłego roku samowolka była powszechna, ale czy zamówienie było złożone przed ustawą o prawach konsumenta czy po - sprzedawca jest zobowiązany do zwrotu kosztów poniesionych przez konsumenta, czyli kosztu zamówionego produktu oraz kosztu dostawy do niego. 


Pewnie darowałabym temu sprzedawcy te 9,30zł, bo o tak zawrotnej kwocie tutaj piszę. Nie zrobię tego jednak z dwóch powodów:
- kontakt ze sprzedawcą był fatalny
- zwrot środków na konto nastąpił po 16 dniach od poinformowania sprzedawcy o odstąpieniu od umowy, czyli całe 2 dni po ustawowym terminie. 
Mogłam jeszcze wspomnieć o odsetkach ustawowych, ale za niski mamy tutaj kapitał :D

Czekam z niecierpliwością na rozwój wypadków!

Nie ma co się bać walczyć o swoje. Wkońcu to o nasze pieniążki się tutaj rozchodzi. I o zasady. A może nawet bardziej o zasady, niż kasę. Tu ci ktoś zwróci mniej, tam ci potrąci kilka złotówek za odstąpienie od umowy zawartej na odległość, etc. Kilka takich sytuacji i nagle orientujesz się, że tracisz środki tylko i wyłącznie ze swojej niewiedzy albo niechęci do boksowania się o małe sumy. To trochę wygląda tak, że jesteśmy cichaczem okradani. Ktoś żeruje sobie na nieświadomości konsumenta. Bawi się w loterię: zorientuje się czy nie, że dostał za mały zwrot? To bardzo smutne, że ludzie traktują siebie wzajemnie bardzo nie fair. Biznes to biznes i hajs się musi zgadzać. 

A ty jakim jesteś konsumentem?


Pozdrawiam 
Paulina M

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.