Gorączka świąteczna

Przedświąteczna gorączka to zawsze czas na refleksje o życiu. Ludzie zachowują się histerycznie i irracjonalnie, ładując pełne kosze zakupów, choć po prawdzie sklepy nieczynne będą jedynie przez 2 dni. Próżno też szukać życzliwości, a gdy już trafia się ktoś miły, uprzejmy i pomocny- z szoku i niedowierzania wyglądam tak, jakbym dostała obuchem w twarz. 

Tak sobie pomyślałam, że aby przeżyć święta potrzebujemy takiego kombo- kopa, ale przez 'c' zamiast 'k''. Dzisiejszy wpis to taka zapchajdziurka - miałam pisać prezentownik tak jak Wam obiecywałam. Zmieniłam jednak zdanie i dostajecie inny tekst :)



C jak czas. Czas, który mocno się kurczy. Czas nie jest z gumy, jest nieelastyczny i nie rozciąga się tak, jakby sobie tego osoba życzyła. Owszem - można naginać swój rytm dnia i wielu z nas to robi, świecąc później podkowami pod oczami z niewyspania, permanentnym rozdrażnieniem i brakiem koncentracji.

O jak ochota. Nie każdy ją ma i mieć musi do robienia czegokolwiek. Najgorszą karą jest zmuszanie siebie do robienia rzeczy, których robić nie lubimy, nie chcemy i nie czujemy potrzeby. Niestety jestem z tej kategorii charakterów ludzkich, które bardzo nie lubią być przymuszane do czynienia rzeczy, które nie mają dla mnie większego sensu lub nie sprawiają mi przyjemności. Nie dziwi zatem fakt, że wiele czynności jestem w stanie sobie odpuścić, nie mając na nie ochoty. 

P jak pieniądz. Zawsze wszystko rozbija się o pieniądze. Tutaj już nie ma większego znaczenia, czy są święta czy nie - jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o hajs. Ale przed świętami zawsze obserwuje się taki dziwaczny moment w sklepach - kiedy pozornie rzeczy drożeją. Dzieje się to po to, by potem szybciutko dyskretnie obniżyć cenę i byśmy w poczuciu super okazji kupili coś w tej samej - jeśli nie wyższej niż 3-4 miesiące wcześniej cenie. Budżet bowiem, podobnie do czasu nie jest z gumy. Rok w rok w grudniowy pochmurny dzień dochodzisz do wniosku, że w poprzednich latach było jakoś lżej i wydatków było mniej. W przyszłym roku zapewne refleksja będzie podobna. 

Dysponując tymi trzema dobrami luksusowymi można przeżyć gorączkę świąteczną. O ile nie zabije nas nikt wózkiem, nie rozepchnie łokciami w przeludnionych sklepach lub nie dostaniemy za przeproszeniem "pierdolca" i nie zbluzgamy w furii kogoś, kto właśnie podeptał wypastowane buty, porysował auto lub z impetem buldożera wjechał w Ciebie wózkiem zakupowym. 

Z dedykacją dla nieżyczliwej starej baby, która w Biedronce stwierdziła, że ciąża to nie choroba, ale ona ma paszport (nadal nie wiem, czy chodziło o Paszport Polsatu?), bo jest stara i jej wolno mieć w nosie wszystkich innych ludzi. Szczęśliwie dla niej usłyszała jedynie, że starość to również nie jest choroba, bo miałam w rękawie jeszcze kilka innych ciętych ripost. Tak właśnie przeżyłam 38 tygodni ciąży, ciesząc się w duchu, że ominęły mnie stare nieuprzejme baby. No i masz babo placek na 2 dni przed świętami. Czas pojednania i życzliwości - a takiego wała!


Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.