Papierosik? Nie, dziękuję.

Każdy dzień jest dobry, by przypomnieć, że palenie zabija. Tak, dobrze czytasz. Zabija. Dzień po dniu, w każdym momencie gdy palisz kolejnego papierosa, część ciebie powoli umiera. Teraz jesteś w takim wieku, że możesz sobie żartować o dokarmianiu raka. Za 10, 15 czy 20 lat, gdy rzeczywiście podupadniesz na zdrowiu takie żarty nie będą cię śmieszyć.
źródło

Nie zrozumiem palaczy. Chyba nawet nie będę się specjalnie starać, by ich zrozumieć. Statystyki zapadalności na raka płuc i umieralności z tego powodu skutecznie przekonują, że palenie tytoniu to zły nawyk. To uzależnienie, które powinno się leczyć. To choroba społeczna i behawioralna, bo związana z zachowaniem człowieka. Magicznym sposobem osoby, które dotąd nie paliły sięgają po papierosy chcąc się zaadaptować w nowym środowisku pracy. Wspólne 5-minutowe wyjścia na papierosa są odbierane jako lepsza, łatwiejsza forma dostosowania się do środowiska pracy, niż zwyczajna rozmowa bez wszechobecnego dymka.

Do rzucania palenia nikogo nie namawiam i namawiać nie będę. Każdy jest odpowiedzialny sam za siebie. Uważam jedynie, że na paczkach papierosów powinny być drastyczne zdjęcia płuc człowieka po kilkudziesięciu latach stałego palenia tytoniu. Albo statystyki umieralności na raka płuc w kraju. Tak, wiem, że na raka płuc zapadają też ludzie, którzy nie mieli papierosa w ustach. Bardzo prawdopodobne jest, że moje podejście wynika z moich przekonań. Wszystko dlatego, że zależy mi na zdrowiu ludzi.

Swoją drogą jestem szczęściarą. Jestem nią, bo nie palę i nie ciągnie mnie do nikotyny. Gdy byłam mała, rodzice palili papierosy. Potem mama przestała, co uważam za doskonały przykład silnej woli i samozaparcia. Między innymi za to ją podziwiam, choć nie wiem, czy kiedykolwiek jej to powiedziałam. Ale powiem na pewno. Papierosów próbowałam. Popalałam. Nie mogę sobie przypomnieć, ile miałam wtedy lat. Na pewno gdzieś między gimnazjum a liceum. A może już w liceum? Doprawdy nie wiem. Jakoś mnie to nie zafascynowało. Potem raz, na studiach miałam taki moment, że kupiłam paczkę papierosów. Wypaliłam może 3 sztuki, resztę oddałam. Myślałam, że to pomoże mi się odstresować. A gdzież tam, nic z tego. Czasem, czysto okazjonalnie na imprezach, zdarzało mi się zapalić. Nadal nie było to nic fajnego. Poranek po imprezie z mieszanką alkoholowo-tytoniową był istną męczarnią. Werdykt: palenie nie jest dla mnie. Mnie to cieszy, bo nie jestem podatna na tego typu substancje. Jest to oczywiście bardzo ekonomiczne. Paczka papierosów kosztuje ok 13 zł. Niektórzy wypalają paczkę dziennie. Przy takim tempie prawie 400 zł miesięcznie przeznacza się na zaspokojenie swojego nałogu. To ja wolę kupić sobie nowe buty do biegania, legginsy treningowe albo milion sztuk kosmetyków za taką kwotę. Podejrzewam, że najgorzej mają osoby uzależnione od nikotyny, będące na skraju ubóstwa. Nie dość, że nie mogą zaspokoić swoich podstawowych potrzeb, to ciągle narasta w nich frustracja spowodowana niedostarczaniem sobie nikotyny. Zawsze kiedy myślę o takich osobach, w duchu cieszę się, że nie należę do tej grupy.

Nałóg nikotynowy u kobiet w ciąży i matek karmiących to z kolei temat na osobny wpis. 
Jako osoba niepaląca nie widzę żadnych profitów z uzależnienia od nikotyny. Jeśli takowe są, chętnie o nich przeczytam. 



Palenie - kiedy pierwszy raz sięgamy po papierosa?

Pozdrawiam
Toss

3 komentarze:

  1. Też się cieszę, że nigdy mnie nie ciągnęło do papierosów.
    Może zresztą dlatego, że oboje rodzice palili, a efekt taki, że ani ja nie palę, ani siostra, ani brat.
    To już wolę sobie jakiś fajny kosmetyk kupić albo ciuch, zdecydowanie.
    Az tym integrowaniem się na papierosie w pracy, no niestety, mam wrażenie, że to łatwiejsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety miałem ten problem z nałogiem tytoniowym i dość długo nie mogłem się go pozbyć. Najgorzej jest rzucać palenie dla kogoś, a nie dla siebie. To my sami i nasz organizm powinniśmy wiedzieć, czy faktycznie chcemy się z tym rozstać, czy nam pasuje palenie papierosów.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.